Wojska rosyjskie przeprowadziły we wtorek zmasowany atak rakietowy na szereg ukraińskich miast, w tym Kijów i Lwów. W stolicy Ukrainy zginęła co najmniej jedna osoba. Ratownicy znaleźli ciało ofiary pod gruzami trafionego rakietą budynku w dzielnicy peczerskiej, czyli blisko centrum. Rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy przekazał, że Rosjanie wystrzelili rekordową liczbę około stu rakiet.

We wtorek na całym terytorium Ukrainy (poza okupowanym Krymem) ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Rzecznik Sił Powietrznych Ukrainy Jurij Ihnat powiedział, że wojska rosyjskie wystrzeliły rekordową liczbę około 100 rakiet, przez co był to "najbardziej zmasowany atak rakietowy od początku pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę".

Obrona powietrzna działa, są zestrzelenia. W terytorium Ukrainy wystrzelono blisko 100 rakiet. Okupanci przewyższyli liczbę z 10 października, kiedy wystrzelili 84 rakiety - powiedział Ihnat, cytowany przez portal Suspilne.

Celem dzisiejszych ataków były przede wszystkim obiekty krytyczne infrastruktury energetycznej. Wiceszef gabinetu prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko przekazał na Telegramie, że "sytuacja jest krytyczna".

"Rosyjscy terroryści przeprowadzili kolejny zaplanowany atak na obiekty infrastruktury energetycznej. Sytuacja jest krytyczna" - napisał Tymoszenko.

Najtrudniejsza sytuacja jest w środkowej i północnej części kraju. Jak dodał polityk, w Kijowie sytuacja jest "skrajnie ciężka", wprowadzone zostają awaryjne odłączenia prądu. Podobne środki zostaną zastosowane w szeregu innych regionów.

Co najmniej jedna ofiara w Kijowie

Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że w wyniku ataku rakietowego na budynek mieszkalny zginęła co najmniej jedna osoba.

Urzędnik napisał na Telegramie, że ratownicy znaleźli ciało ofiary pod gruzami trafionego rakietą budynku w dzielnicy peczerskiej, czyli blisko centrum miasta. Akcja ratownicza jest kontynuowana.

Na opublikowanych w sieci zdjęciach i nagraniach płonący budynek oraz lecące nad obwodem kijowskim rakiety.

Do wybuchów doszło tez w innych częściach Ukrainy, m.in. w obwodach lwowskim, rowieńskim, wołyńskim na zachodzie kraju, ale także m.in. w żytomierskim, odeskim, charkowskim i winnickim.

Wybuchy we Lwowie potwierdził mer miasta Andrij Sadowy. Przekazał, że w części miasta po ataku nie ma prądu. Podobna sytuacja jest w Charkowie na północnym-wschodzie Ukrainy, a także w Żytomierzu i innych miasta. Przerwy w dostawie prądu odnotowano także w części Chmielnickiego.

Wcześniej szef władz obwodu mikołajowskiego na południu Ukrainy Witalij Kim powiadomił o masowym wystrzeleniu pocisków rakietowych z terytorium Rosji.

Jak przekonuje szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak, te ataki były odpowiedzią Kremla na mocne przemówienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego wygłoszone dziś na szczycie G20 na indonezyjskiej wyspie Bali.

W ostatnich tygodniach Rosja nasiliła ataki rakietowe na Ukrainę, których celem jest infrastruktura energetyczna i budynki mieszkalne.

"Przestańcie proponować Ukrainie przyjęcie rosyjskiego ultimatum!"

"Rosja strzela śmiercionośnymi pociskami w cele cywilne w ukraińskich miastach, burzy domy mieszkalne i obiekty infrastruktury energetycznej. Czekam na zdecydowaną reakcję państw zgromadzonych na szczycie G20" - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba w reakcji na wtorkowy zmasowany atak rakietowy wojsk rosyjskich.

"I bardzo proszę o unikanie 'odezw do obu stron'. Stańcie po stronie ludzi, a nie zbrodniarzy wojennych. Oto co Rosja ma do powiedzenia w sprawie rozmów pokojowych. Przestańcie proponować Ukrainie przyjęcie rosyjskiego ultimatum! Ten terror można zatrzymać tylko siłą naszej broni i zasad" - dodał.

Do wtorkowych ostrzałów odniósł się również doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

"Masowy ostrzał ukraińskich miast podczas szczytu G20 jest upokorzeniem przez Rosję wszystkich przywódców, którzy popierają pomysł 'dialogu' z agresorem. Pamiętajcie: Rosja nie proponuje negocjacji, tylko stawia terytorialne ultimatum. Wszelkie flirty z terrorystami kończą się rakietą w domu mieszkalnym" - napisał Podolak na Twitterze.