​Ukraina domaga się wspólnych prac nad incydentem w Przewodowie na Lubelszczyźnie. Wczoraj spadła tam rakieta, zabijając dwie osoby. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ołeksij Daniłow stwierdził także, że będzie domagał się od sojuszników informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że pocisk został wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. Taką wersję przedstawił m.in. prezydent Andrzej Duda.

Opowiadamy się za wspólnym zbadaniem incydentu z upadkiem rakiety w Polsce. Jesteśmy gotowi przekazać dowód rosyjskiego śladu, który posiadamy. Oczekujemy od naszych partnerów informacji, na podstawie których wyciągnięto wniosek, że jest to ukraiński pocisk obrony przeciwlotniczej - napisał sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy Ołeksij Daniłow.

Ponadto Ukraina domaga się dostępu do miejsca eksplozji dla przedstawicieli ministerstwa obrony i straży granicznej Ukrainy.

Duda: Dopuszczenie kogoś do śledztwa wymaga uzgodnień

Prezydent Andrzej Duda pytany, jak odniesie się do słów sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksieja Daniłowa, który przekazał, że Ukraina chce wspólnego śledztwa z Polską w tej sprawie, prezydent odparł: Mogę się do tego na tym etapie odnieść w ten sposób, że wczoraj w nocy uwspólnienie - de facto - tego postępowania, co w naszym rozumieniu również w jakimś sensie oznacza wprowadzenie tego postępowania na ścieżkę sojuszniczą, zaproponował pan prezydent Joe Biden. I jest to w tej chwili - w związku z tym - postępowanie prowadzone przez polskich i amerykańskich ekspertów.

I, jeżeli ktokolwiek miałby być dopuszczony do tego postępowania, to wymaga to takiego, co najmniej dwustronnego jeszcze uzgodnienia. I tylko w tym trybie możemy na to patrzeć - zaznaczył Andrzej Duda.

Eksplozja w Przewodowie

Wczoraj w Przewodowie na Lubelszczyźnie doszło do eksplozji w pobliżu suszarni zbóż, w wyniku której zginęły dwie osoby. Na niewielką miejscowość spadły bowiem rakiety.

Początkowo o atak oskarżano Rosję - wczoraj bowiem przeprowadzono gigantyczny atak rakietowy na ukraińskie miasta, niszcząc infrastrukturę krytyczną. Wstępnie uważano, że mógł to być "zabłądzony" pocisk lub też fragmenty zniszczonej rakiety.

Wersja zmieniła się po dokładniejszym zbadaniu incydentu. Prezydent Andrzej Duda przekazał, że jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Według śledczych, pocisk to element systemu S-300, znajdującego się na wyposażeniu zarówno Rosjan, jak i Ukraińców.

Na miejscu eksplozji w Przewodowie dalej pracują śledczy, wspierani przez amerykańskich ekspertów. Teren jest skanowany techniką 3D - przekazał prokurator generalny Zbigniew Ziobro.