To był niski wyrok, a skazany odpowiadał z wolnej stopy, dlatego nie został natychmiast osadzony - tak warszawski sąd tłumaczy się ze sprawy Zbigniewa H. Ten 38-latek zgwałcił i zabił koło Calais we Francji 9-letnią dziewczynkę. Trzy tygodnie wcześniej został jednak skazany przez polski sąd na karę bezwzględnego więzienia i gdyby trafił za kraty w Polsce - nie mógłby popełnić zbrodni we Francji.

Mężczyzna został skazany za włamania i usiłowanie włamania. Ponieważ miał już przeszłość kryminalną, dostał rok bezwzględnego więzienia. To jednak za mało, by przepisy pozwalały od razu na zatrzymanie po wyroku i osadzenie skazanego. Tak dzieje się przy karach powyżej 3 lat.

Tym bardziej, że jak ustalił nasz reporter Zbigniew H. odpowiadał z wolnej stopy - dobrowolnie stawił się na ostatnią rozprawę 27 marca, a sąd zaliczył mu do kary pół roku, które wcześniej spędził w areszcie tymczasowym. Stało się to po tym, jak został sprowadzony z Francji na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.

Dlatego też - jak usłyszał nasz reporter od rzeczniczki sądu okręgowego - nie było żadnych podstaw, by zatrzymać go po wyroku.

Trudno czynić wyjątki, a zwłaszcza, że nie jesteśmy wróżbitami, tylko sędziami. Gdybyśmy przewidzieli, co zrobi każda osoba, to też niewiele moglibyśmy zrobić, ponieważ procedura jest taka, jaka jest, czyli on odpowiadał u nas w granicach tego, co zrobił. W związku z tym sąd uznał, że kara roku jest wystarczająca i taką karę orzekł i ta kara nie dawała podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania - mówi sędzia Ewa Leszczyńska Furtak. Jak tłumaczy, tak wygląda procedur. Przy takiej karze wzywa się oskarżonego, który przebywa na wolności do odbycia kary. Ustala się mu termin i on się stawia. Tak się to odbywa w każdej sprawie - dodaje.

Gdyby jednak mężczyzna trafił za kraty w Polsce - nie mógłby wówczas popełnić zbrodni we Francji. 

Przyznał się

Zbigniew H. przyznał się w czasie przesłuchań do winy. Ogłosił to prokurator z Boulogne-sur-Mer Jean-Pierre Valensi, według którego mężczyzna "potwierdził swój udział w doprowadzeniu do śmierci dziecka" .

Polak twierdzi, ze znalazł się we Francji przejazdem, bo jechał do siostry w Wielkiej Brytanii. Był pod wpływem alkoholu. Zeznał, że porwał 9-latkę, kiedy ta spryskiwała go dla zabawy wodą z pistoletu-zabawki. Mężczyzna pił piwo obok jej domu. Dalsze szczegóły są jeszcze nieznane. Według prokuratury Polak usłyszy prawdopodobnie zarzuty porwania, zgwałcenia i zabicia osoby niepełnoletniej.

Dziewczynka została porwana w środę po południu. Dziecko bawiło się z rówieśnikiem koło domu, w którym znajdowała się jej matka. Ta ostatnia - podobnie jak sąsiedzi - usłyszała w pewnym momencie krzyki córki i ruszający z piskiem opon samochód. Kiedy wybiegła z domu - było już za późno. Według świadków mężczyzna zaciągnął siłą dziecko do czerwonego samochodu i pospiesznie odjechał. Według jednej z sąsiadek buty dziewczynki zostały odnalezione koło miejsca porwania. 

Kilka godzin później policja odnalazła martwe ciało rozebranego dziecka w lesie koło portu w Calais. Na zwłokach 9-latki odkryto liczne zadrapania i ślady uduszenia.

(abs)