Nie żyje górnik przysypany przez skały w kopalni Polkowice-Sieroszowice. Po sześciu godzinach ratownicy dotarli do ciała 50-letniego sztygara. Do dwóch silnych wstrząsów doszło nad ranem. W rejonie zagrożenia było 10 górników. Dziewięciu z nich zostało rannych.

Nieżyjący mężczyzna był doświadczonym pracownikiem. Prawie ćwierć wieku przepracował pod ziemią. Nad ranem znalazł się w strefie zawału skał, jaki nastąpił po wstrząsach w kopalni.

Trzech z wydobytych górników wymagało pomocy chirurga. Mają połamane ręce i nogi, ale ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Sześć osób wyszło z tego wypadku praktycznie bez szwanku, z lekkimi potłuczeniami.

Wizja lokalna w rejonie wstrząsów jest na razie niemożliwa, ponieważ aktywność sejsmiczna górotworu jest ciągle duża. Niewykluczony jest kolejny wstrząs. Pierwszy, o godzinie 2.50 w nocy, miał siłę powyżej 3 stopni w skali Richtera; kolejny, krótko potem, był słabszy.