Sąd w Inowrocławiu zdecydował, że dróżnik z Dziarnowa w Kujawsko-Pomorskiem nie trafi do aresztu. Po sobotniej tragedii na strzeżonym przejeździe kolejowym 41-letni mężczyzna ma zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.

Sąd w Inowrocławiu zdecydował, że dróżnik z Dziarnowa w Kujawsko-Pomorskiem nie trafi do aresztu. Po sobotniej tragedii na strzeżonym przejeździe kolejowym 41-letni mężczyzna ma zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Miejsce wypadku w Dziarnowie koło Inowrocławia /Tytus Żmijewski /PAP

Według sędziego wystarczającym środkiem zapobiegawczym wobec mężczyzny jest policyjny dozór. Dróżnik będzie więc musiał odwiedzać komendę policji. Prokuratorzy jeszcze nie zadecydowali, czy będą odwoływać się od tej decyzji.

Przypomnijmy - do wypadku doszło w sobotę na strzeżonym przejeździe kolejowym w Dziarnowie koło Inowrocławia.

Osobowe audi wjechało pod koła pociągu pospiesznego relacji Poznań - Gdynia. Zginęły dwie osoby: 23-letnia kobieta i jej krewny.

Wiadomo, że w momencie wypadku dróżnik był trzeźwy. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia.

(abs)