Chińczycy, którzy wygrali przetarg na budowę dwóch z pięciu odcinków autostrady A2, wysadzili w powietrze wiadukty po pozostałościach starej trasy, która na igrzyska olimpijskie w 1980 r. miała połączyć Moskwę i Berlin. Droga, której budowa zaczęła się pod koniec lat 70. nigdy nie powstała, bo zabrakło na nią pieniędzy. Zostało po niej tylko kilka niedokończonych wiaduktów i 700-metrowy odcinek wyasfaltowanej nawet drogi.

Budowa dwóch odcinków autostrady A2 to dla Chińczyków pierwszy taki kontrakt w całej Europie. Dlatego powinno im zależeć na dotrzymaniu terminu i jakości trasy. Pozostałe trzy odcinki, na które podzielono trasę Łódź - Warszawa, wybudują znane w Polsce koncerny budowlane. Pozwolenia na budowę na wszystkie odcinki już zostały złożone.

Chińczycy postanowili zacząć mocnym akcentem. Wysadzili w powietrze to co zostało po wiadukcie autostrady z lat 70. Kilka ładunków umieszczonych na podporach wiaduktu zrobiło swoje i po chwili wiadukt runął na ziemię.

Owacjom nie było końca, miejscowi też przyglądali się z zainteresowaniem. Za 2 lata do Warszawy będzie można dojechać autostradą - zapewniali dyrektorzy firmy i minister Grabarczyk. Na razie musimy im wierzyć na słowo.