Wstrząs w kopalni ZG "Rudna" w Polkowicach na Dolnym Śląsku spowodował, że w miejscu wydobycia jest półkilometrowe rumowisko. Zniszczonych zostało także kilka maszyn górniczych. To pierwsze ustalenia wizji lokalnej na miejscu zdarzenia.

Przez trzy godziny specjaliści Wyższego Urzędu Górniczego i przedstawiciele KGHM oglądali miejsce tąpnięcia. Na głębokości około 950 metrów, w miejscu, gdzie doszło w wyniku wstrząsu do tąpnięcia, jest około półkilometrowe rumowisko, zniszczonych zostało kilka maszyn - powiedziała rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk.

Kolejna wizja lokalna ma się odbyć w poniedziałek. Do tego czasu skutki tąpnięcia powinny zostać uprzątnięte, a stropy zabezpieczone.

Prace górnicze zostały wyłączone w pięciu wyrobiskach sąsiadujących z tym, w którym doszło do zawału. Dopiero w poniedziałek zostanie podjęta decyzja o tym, kiedy zostaną wznowione tam prace.

Wstrząs trwał aż 10 sekund


We wtorek ok. 22 w kopalni ZG "Rudna" w Polkowicach doszło do wstrząsu o sile 3,4 stopni w skali Richtera. Był to nietypowy wstrząs, ponieważ trwał około 10 sekund, gdy zazwyczaj takie wstrząsy trwają około 4 sekund - powiedziała Talarczyk. Przyczyną wstrząsu był najprawdopodobniej samoistny ruch górotworu.

Po wstrząsie 22 górników zdołało wydostać się z kopalni o własnych siłach. Jeden został wyniesiony na noszach i trafił do szpitala w Lubinie. 19 górników pozostało pod ziemią. Dopiero po siedmiu godzinach ratownicy dotarli do nich i pomogli im wydostać się na powierzchnię. Wszyscy są w dobrym stanie.