Ostra niewydolność krążenia była bezpośrednią przyczyną śmierci niemowlęcia z Sierakowic - wykazała sekcja zwłok. Półroczny chłopiec zmarł na początku marca po tym, jak nie udzielono mu pomocy ani w Ośrodku Zdrowia w Sierakowicach, ani w szpitalnym oddziale ratunkowym w Kartuzach.

Biegli z gdańskiego Zakładu Medycyny Sądowej stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była „ostra sercowopochodna niewydolność krążenia, która wystąpiła u niemowlęcia z uszkodzeniem serca - konkretnie zapaleniem mięśnia serca”. Lekarze wykryli także u dziecka znaczne zwężenie tętnicy głównej oraz „zapalenie śródmiąższowe płuc”. Poza tym chłopiec miał zaawansowane uszkodzenie wątroby i zmiany w trzustce.

Wyniki sekcji zwłok trafią teraz do zespołu biegłych, którzy m.in. na ich podstawie określą, czy natychmiastowa pomoc lekarska mogła uratować dziecku życie.

Na początku marca matka z chorym półrocznym chłopcem trafiła do miejscowego ośrodka zdrowia. Tam jednak lekarz odesłał ją do szpitala w Kartuzach. Niestety, i tam dziecku nie udzielono pomocy, bo - jak tłumaczono kobiecie - nie było skierowania od lekarza. Matka chłopca wróciła więc do Sierakowic. W drodze stan zdrowia dziecka się pogorszył; mimo reanimacji w miejscowej przychodni dziecko zmarło.

Rodzice dziecka zawiadomili prokuraturę w Kartuzach, która wszczęła śledztwo. Dwa dni po zdarzeniu dyrekcja szpitala w Kartuzach podjęła decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych pielęgniarki oddziałowej, która rozmawiała z mamą chłopca.