Powiatowy lekarz weterynarii z Kołobrzegu został zawieszony na 3 miesiące - dowiedziała się reporterka RMF FM. Taka decyzja zapadła po tym, jak lekarz nie pobrał próbek od martwych dzików, znalezionych tydzień temu w Parsęcie koło Kołobrzegu. Wyników badań pod kątem afrykańskiego pomoru świń domagają się Rosjanie.

Wczoraj w Powiatowym Inspektoracie Weterynaryjnym w Kołobrzegu odbyła się doraźna kontrola. Wykazała, że błędem powiatowego weterynarza było to, że nie powiadomił o znalezieniu 14 martwych zwierząt swojego przełożonego - lekarza wojewódzkiego. Powinien był też pobrać próbki od martwych zwierząt, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie było widać objawów afrykańskiego pomoru świń.

Zawieszonym lekarzem zajmie się teraz rzecznik dyscypliny zawodowej, a następnie komisja dyscyplinarna. Jak powiedział naszej reporterce Zachodniopomorski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Tomasz Grupiński, z medycznego punktu widzenia powiatowy weterynarz raczej nie popełnił błędu. Wszystko wskazuje na to, że stado dzików, utopiło się w rzece. Prawdopodobnie zwierzęta uciekały przed psem lub myśliwymi i załamał się pod nimi lód na Parsęcie. Zginęły najprawdopodobniej na przełomie grudnia i stycznia.

W regionie nie wykryto żadnego przypadku afrykańskiego pomoru świń. W tym roku w okolicach Kołobrzegu pobrano 46 próbek od upolowanych przez myśliwych dzików. Żadne zwierzę nie było chore.

Wyników badań dzików z Parsęty domagają się Rosjanie. Ten kraj wprowadził zakaz importy wieprzowiny z Polski i Litwy po tym, gdy u dzików przy granicy z Białorusią znaleziono objawy afrykańskiego pomoru świń.

(mpw)