Strajk włoski w niektórych hipermarketach zapowiadają na czwartek pracownicy tych placówek. Chcą doprowadzić do zakazania handlu w niedziele i święta. Będą pracować, ale wyjątkowo powoli i skrupulatnie.

Jak poinformował Alfred Bujara, przewodniczący sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ „Solidarność”, do tej pory strajk włoski na Śląsku zapowiedzieli pracownicy sklepów sieci Real. Nie wiadomo jeszcze, co postanowią handlowcy z sieci TESCO, Lidl i Carrefour – tutaj jest mniej odważnych, bo boją się o miejsca pracy. Strajku włoskiego na pewno nie będzie w sieciach Biedronka i Auchan – te sklepy będą zamknięte.

Poznańscy związkowcy, z którymi udało się porozmawiać reporterowi RMF FM mówią, że chcieliby zaprotestować, ale nie są pewni, czy to się uda. Pomysł strajku pojawił się tak późno, że nie byli w stanie się przygotować. Największe szansa na powodzenie akcji jest w TESCO i Inter Marche, ale nawet tam związkowcy stanowią mniejszość, a niezrzeszeni boją się konsekwencji. Mimo to „Solidarność” wierzy, że przynajmniej w niektórych miejscach strajk włoski będzie.

W Trójmieście próba strajku będzie podjęta w hipermarketach Real, ale szef związku Antoni Kremski podejrzewa, że sieć może zastąpić pracowników tzw. „workerami”, czyli pracownikami firm zewnętrznych. Nie wiadomo, jak będzie w innych marketach, bo związkowcy nie są niczego pewni. Nawet jeśli zapowiadają strajk włoski w konkretnym sklepie, to może on spalić na panewce, bo nie wiadomo, ilu pracowników przyłączy się do tej akcji. Wielu z nich obawia się konsekwencji. Nasz reporter dzwonił do hipermarketów, które jutro pracują – udając klienta i pytał, czy będzie strajk. Odpowiadano, że strajku nie będzie.