​34-letni policjant z Kutna, z którego broni śmiertelnie postrzelono w czasie przesłuchania 29-latka, został podwójnie zawieszony w czynnościach służbowych - dowiedziała się dziennikarka RMF FM Agnieszka Wyderka. Funkcjonariusza zawiesili zarówno prokurator, jak i komendant. Specjaliści, którzy stworzą kompleksową ekspertyzę ws. śmierci 29-latka, sprawdzą teraz m.in., czy na broni znajdują się odciski palców, a jeśli tak - to czyje i w jaki sposób powstały.

Nasza dziennikarka Agnieszka Wyderka dowiedziała się, że powstanie również rekonstrukcja wydarzeń, które miały miejsce w pokoju przesłuchań. 

Musimy szczegółowo badać ślady prochów. Są to drobinki, które rozkładają się po oddaniu wystrzału - ich analiza jest w stanie odpowiedzieć nam na wiele istotnych pytań. Niezwykle istotne znaczenie może mieć rozmieszczenie śladów krwi. Wiele jest nam w stanie powiedzieć szczegółowa analiza torów lotu pocisku, to, w jaki sposób pocisk zachowywał się już w ciele po oddaniu wystrzału - powiedział naszej reporterce prokurator Krzysztof Kopania. Jak dodał, być może uda się odtworzyć również wzajemną pozycję osób, które brały udział w zdarzeniu.

Przeciwko 34-letniemu policjantowi toczy się w tej chwili nie tylko śledztwo prokuratorskie, ale także postępowanie dyscyplinarne.

Niedopełnienie obowiązku przechowywania broni

34-letni policjant z Kutna został zatrzymany w ostatni piątek. Powodem zatrzymania było co najmniej niedopełnienie obowiązku przechowywania i przetrzymywania broni. Prokuratorzy najwidoczniej uznali, że funkcjonariusz nie wywiązał się z obowiązku zabezpieczenia pistoletu, skoro podejrzany w czasie przesłuchania odebrał mu broń.

Mundurowy próbował odzyskać pistolet i wtedy wywiązała się szarpanina, w czasie której padły 3 strzały. Mężczyzna miał 2 rany postrzałowe głowy i co najmniej jedna z nich była śmiertelna. Wersję o szarpaninie na komendzie potwierdzają ślady po kulach w ścianie i na suficie. To jednak wcale nie ułatwia pracy prokuratorom, bo w ostatecznym rozrachunku może się okazać, że trudno będzie rozstrzygnąć, który z mężczyzn trzymał palec na spuście pistoletu, gdy padł śmiertelny strzał.

Sprawę tragicznie zakończonej szamotaniny bada łódzka prokuratura okręgowa. Śledczy ustalili już, że w pokoju, w którym doszło do zdarzenia, znajdowali się tylko policjant i podejrzany 29-latek. Padły co najmniej trzy strzały z broni służbowej funkcjonariusza.

34-letni policjant, który brał udział w szamotaninie, został poddany bardzo dokładnym oględzinom. Zbadano jego odzież, zabezpieczono też ślady prochu. Później trafił do szpitala ze względu na swój stan psychiczny.

(md)