Krzysztof Brejza pokazał w mediach społecznościowych zdjęcia, na których widać skutki wybuchu granatnika w siedzibie Komendy Głównej Policji. Do eksplozji doszło w grudniu 2022 roku. Granatnik był jednym z prezentów, które komendant główny policji gen. insp. Jarosław Szymczyk przywiózł z wizyty w Ukrainie.

"Ujawniam najbardziej strzeżoną tajemnicę państwa PiS. Te zdjęcia nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego" - takim podpisem senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza opatrzył 12 zdjęć ukazujących szkody w Komendzie Głównej Policji po wybuchu granatnika. Polityk wpis z fotografiami zamieścił na portalu X (dawniej Twitter).

Na zdjęciach widać bardzo poważne zniszczenia - otwory na wylot w betonowych stropach, gruz, zniszczone biurowe sprzęty na kilku piętrach. Na fotografiach są też dwie wyrzutnie granatów. Senator Brejza na konferencji prasowej zwrócił uwagę na duże zniszczenia w pomieszczeniu na parterze, w którym siedział najbardziej poszkodowany ochroniarz. Krzysztof Brejza podkreśla, że nikt dotąd nie poniósł odpowiedzialności za to zdarzenie. Śledztwo w tej sprawie jest tajne. Prokuratura konsekwentnie odmawia odpowiedzi na jakiekolwiek pytania o incydent z grudnia.

Całe szczęście, że głowica ładunku nie została uzbrojona. Gdyby było inaczej to doszłoby do potężnej eksplozji, wielu policjantów by zginęło. Gdyby głowica przebiła szybę mogłoby dojść do eksplozji w sąsiednich budynkach mieszkalnych, a nawet w placówkach oświatowych. Przecież w pobliżu jest sporo szkół - wskazywał Brejza na spotkaniu z mediami. 

Oświadczenie Komendy Głównej Policji

Komenda Główna Policji przesłała nam oświadczenie w tej sprawie. 

"Z uwagi na toczące się postępowanie przygotowawcze prowadzone przez Prokuraturę, w którym Komendant występuje w charakterze pokrzywdzonego, w pełni podporządkowujemy się czynnościom podejmowanym właśnie przez Prokuratura, który ma dostęp do wszystkich materiałów związanych z tą sprawą. Zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego tylko prokurator może udzielać informacji na temat prowadzonego postępowania, a więc zobowiązani jesteśmy prawnie dochować tajemnicy śledztwa. Prezentowane zdjęcia nie wnoszą nic nowego, o czym nie było mowy wcześniej i czego nie przekazywano zresztą opinii publicznej. W wypowiedziach Pana senatora padło wiele nieprawdziwych informacji, aby nadać sprawie charakter sensacji, ale jednak to niezależna Prokuratura dysponuje całością materiałów i wszechstronnie dokonuje pełnych ustaleń. Należy poczekać na ustalenia prokuratury" - czytamy.

WAŻNE, PRZECZYTAJ >>> Elżbieta Witek popełniła przestępstwo? NIK zawiadomiła prokuraturę

Co się stało w KGP?

Do eksplozji granatnika doszło 14 grudnia 2022 roku w Warszawie na zapleczu gabinetu komendanta. Gen. Szymczyk, tłumacząc w mediach okoliczności, w jakich dostał prezent, wskazywał, że na spotkaniu z szefem Narodowej Policji Ukrainy Ihorem Kłymenką otrzymał tubę po granatniku przerobioną na głośnik, z którego puszczano muzykę. Podobną tubę otrzymał od Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytra Bondara i był zapewniany, że to także element zużytej broni.

Komendant tłumaczył też, że przejeżdżał polsko-ukraińską granicę na paszporcie dyplomatycznym i nie zgłaszał prezentu, bo - jak mówił - w świadomości delegacji "to nie było uzbrojenie, tylko dwie zużyte, puste tuby po granatnikach".

Szef policji w rozmowie z RMF FM przyznał, że wybuch w komendzie był potężny - siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit. Sam gen. Szymczyk na dwie doby trafił do szpitala. 

W sprawie toczą się śledztwa i w Polsce, i na Ukrainie. Szef MSWiA Mariusz Kamiński informował w grudniu, że wyklucza dymisję komendanta z powodu tego incydentu. Strona ukraińska z kolei wyraziła z kolei ubolewanie z powodu nieumyślnej pomyłki, która doprowadziła do incydentu w Komendzie Głównej Policji.