Przez całą niedzielę w okolicach Szamotuł i Obornik w Wielkopolsce trwały poszukiwania śladów maszyny, która w sobotni wieczór mogła ulec wypadkowi. Sygnał "Mayday" od pilota samolotu odebrały służby ratunkowe w Szamotułach.

Sygnał "Mayday" nadano z okolic Jaryszewa w gminie Obrzycko. Pilot zgłaszał konieczność awaryjnego lądowania, po czym trzykrotnie powtórzył słowo "Mayday" - w komunikacji radiowej to sygnał równoznaczny z zagrożeniem życia i potrzebą natychmiastowej pomocy.

Do potencjalnego miejsca nadania sygnału służby ruszyły w sobotę chwilę po 22:00. Na miejsce wysłano też strażaków z Poznania, którzy z łodzi ratunkowych sprawdzali odcinek rzeki Warty. Na żadne ślady maszyny jednak nie natrafiono.

Akcja poszukiwawcza trwała do północy. Wznowiono ją w niedzielę, po tym jak do policji w Szamotułach zgłosił się mieszkaniec, który twierdził, że widział bardzo nisko lecący samolot.

Teren w okolicach lotniska w Jaryszewie, ale też okoliczne tereny leśne między Wronkami a Obornikami sprawdzała wczoraj spora grupa policjantów i strażaków, do akcji włączono także policyjny śmigłowiec. Uszkodzonej maszyny, jej fragmentów lub chociażby śladów lądowania - nie znaleziono. Poszukiwania zakończono w niedzielę ok 20:00.

Jak informuje Sandra Chuda z policji w Szamotułach, akcja nie będzie już wznawiana. Służby zakładają, że sygnał mógł zostać nadany omyłkowo np. podczas lotu szkoleniowego lub był celową ingerencją w komunikację radiową na częstotliwościach zarezerwowanych dla ruchu lotniczego. 


Opracowanie: