Wiceszef KE Frans Timmermans, premier Beata Szydło, a także po trzech reprezentantów z każdej frakcji politycznej ma zabrać głos podczas przewidzianej na 90 minut debaty PE o sytuacji w Polsce. Rozpoczęcie dyskusji zaplanowane jest na godzinę 16:30. "Premier Szydło przeżyje w Strasburgu szok" - ostrzega brukselski ekspert Doru Frantescu z organizacji Vote Watch, analizującej działania Parlamentu Europejskiego. Przeciwko polskiej premier będzie, jego zdaniem, 75-80 procent obecnych eurodeputowanych. To cała lewica, liberałowie, Zieloni, a także w dużej mierze chadecy. "Lewicowo-liberalne przekonania dominują w europarlamencie" - przypomina ekspert. Jego zdaniem, największe grupy polityczne utworzą wspólny front przeciwko polskiej premier.

Wiceszef KE Frans Timmermans, premier Beata Szydło, a także po trzech reprezentantów z każdej frakcji politycznej ma zabrać głos podczas przewidzianej na 90 minut debaty PE o sytuacji w Polsce. Rozpoczęcie dyskusji zaplanowane jest na godzinę 16:30. "Premier Szydło przeżyje w Strasburgu szok" - ostrzega brukselski ekspert Doru Frantescu z organizacji Vote Watch, analizującej działania Parlamentu Europejskiego. Przeciwko polskiej premier będzie, jego zdaniem, 75-80 procent obecnych eurodeputowanych. To cała lewica, liberałowie, Zieloni, a także w dużej mierze chadecy. "Lewicowo-liberalne przekonania dominują w europarlamencie" - przypomina ekspert. Jego zdaniem, największe grupy polityczne utworzą wspólny front przeciwko polskiej premier.
Debata w Parlamencie Europejskim rozpocznie się o godz. 16 /Paweł Supernak/Radek Pietruszka /PAP

O godzinie 8 rano szefowa polskiego rządu spotkała się z szefem PE Martinem Schulzem. Polska premier zostanie przyjęta z najwyższymi honorami należnymi szefowi państwa lub rządu – zapowiadał przed spotkaniem rzecznik europarlamentu Jaume Duch. Premier przeszła po czerwonym dywanie, u progu powitał ją szef PE Martin Schulz i poprosił o wpisanie się do Złotej Księgi PE, gdzie znajdują się wpisy tak wybitnych gości jak papież Jan Paweł II czy Dalajlama. Następnie rozpoczęło się wspólne śniadanie, które miało roboczy charakter. W spotkaniu wzięli udział m.in. szef MSZ Witold Waszczykowski i wiceminister tego resortu Konrad Szymański.

Po godzinie 11 Szydło spotkała z polskimi europosłami z różnych frakcji (tzw. klubu polskiego w PE).
 
O godzinie 12:30 szefowa polskiego rządu spotkała się zaś z szefem MSZ Holandii Bertem Koendersem. Holandia obecnie przewodniczy UE.
 
Około godziny 16:30 rozpocznie się główny punkt wizyty - debata w PE na temat sytuacji w Polsce. DEBATĘ BĘDZIEMY RELACJONOWAĆ NA RMF24.PL NA BIEŻĄCO, MINUTA PO MINUCIE.

Niewykluczone, że decyzję o objęciu Polski kontrolą praworządności będzie chciał uzasadnić sam szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Na razie kolejność przemówień zakłada dwa wystąpienia polskiej premier, co - jak alarmowała nasza dziennikarka - nie jest zbyt korzystne. Jak zapewniają jednak urzędnicy w PE, premier Szydło będzie mogła poprosić o zabranie głosu po raz trzeci, tuż po wystąpieniach "zwykłych" eurodeputowanych i odpowiedzieć na ich pytania - a nie tylko na początku i po przemówieniach liderów grup.

Zaatakuje „Piotruś Pan”

Największego ataku Szydło może się spodziewać ze strony przywódcy liberałów Guy Verhofstadta. Reprezentuje on radykalnie federalistyczne podejście do Unii Europejskiej. Jak przypomina eurodeputowany PiS Kazimierz Ujazdowski, od pewnego czasu Verhofstadt atakuje zarówno Donalda Tuska, jak i obecny polski rząd. Poucza wszystkich, głównie Europę Środkową. Atakował Orbana, teraz PiS jako ugrupowanie konserwatywne, krytykuje działania Tuska, bo są zbyt umiarkowane jak na jego federalistyczne przekonania - mówi Ujazdowski. W jego wizji Unii Europejskiej nie ma miejsca dla Polski ani dla krajów Europy Środkowej. Szczytem marzeń Verhofstadta byłoby, gdyby powstała wąska grupa krajów skupiona wokół euro, a cała reszta (nawet z Wielką Brytanią!) pozostała gdzieś na obrzeżach.

Verhofstadt jest "enfant terrible" europarlamentu, ale z zainteresowaniem słuchają go wszyscy. Jako polityk nie przebiera on ani w środkach, ani w słowach. To urodzony dyktator, oświecony despota, który potrafi kogoś zgładzić (politycznie) bez emocji, dla zbawienia świata, czyli realizacji swojej idei - opowiada dziennikarce RMF FM jego dawny bliski współpracownik. Belgijscy politycy nazywają go "Piotrusiem Panem", czyli wiecznym chłopcem, który nie chce dorosnąć, ale jak zdecyduje, że chce latać, to poleci.

Atakować będą także socjaliści i Zieloni. Jako członek UE Polska musi szanować jej zasady i wartości. To, co się dzieje w Polsce, podważa te wartości - mówiła rzeczniczka socjalistów w PE Utta Tuttlies i takiego tonu należy się spodziewać podczas debaty.

Chadecy będą się nieco hamować, choćby z tego względu, że kiedyś bronili Victora Orbana. Już zdecydowali np., że w ich imieniu przemawiać będzie zamiast Niemca Manfreda Webera jego zastępca - Hiszpan. Bronić polskiego rządu będą przede wszystkim brytyjscy konserwatyści, którzy są razem z PiS w tej samej grupie politycznej.

Victor Orban miał jednak o wiele łatwiej podczas takich debat. Jego partia jest członkiem największego ugrupowania w europarlamencie, więc wielokrotnie udawało się wyhamowywać ataki i krytykę przeciwko Węgrom. Zdarzało się, że chadecy trzymali w szachu socjalistów grożąc, że jeżeli zaczną krytykować Orbana, to oni "dobiorą się" do premiera Rumunii czy do premiera Słowacji Roberta Fico.

Polska premier może liczyć natomiast na zrozumienie reprezentantów mniejszych, eurosceptycznych frakcji - Europy Wolności i Demokracji Bezpośredniej oraz Europy Narodów i Wolności. Korzystne jest dla Beaty Szydło przyznanie głosu 3 eurodeputowanym z każdej grupy politycznej bez względu na jej wielkość. Znacznie mniejsi np. od socjalistów eurosceptycy będą mieli tyle samo mówców, co największe frakcje. Jak wyliczył Doru Frantescu, polska premier może liczyć na wsparcie 8 posłów z 24 przemawiających.

Szydło jak Orban? Raczej nie

Orban podczas takich debat w PE czuł się jak ryba w wodzie - przypomina brukselski ekspert, Węgier Zoltan Gyevai. Jego zdaniem, Orban przemawiał przede wszystkim do swojej, węgierskiej publiczności. Mówił ostro i twardo. Jednocześnie jednak z Brukselą prowadził nieustanny dialog, przesyłał dokumenty i wysyłał delegacje. Komisja Europejska miała wrażenie, że negocjuje. Nigdy jednak wobec Węgier nie rozpoczęto procedury nadzoru praworządności.

Czy Szydło powinna wziąć przykład z Orbana? Raczej nie. Jej zaletą jest to, że jest… kobietą i ma w sobie dużo spokoju. Już samo to w oczach wielu eurodeputowanych jest dużym plusem.

Polska premier nie powinna odbierać ataków eurodeputowanych jako wymierzonych w Polskę lub jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski. Unijni politycy widzą w Polsce duży, ważny kraj UE, której także stanowią część. Uważają więc, że mają prawo zgłaszać swoje uwagi i rekomendacje dla Polski - mówi Frantescu. Polska premier powinna starać się przekonać eurodeputowanych, że to, co się ostatnio dzieje w Polsce, nie jest sprzeczne z unijnymi wartościami i prawem - dodaje. Według niego, Szydło powinna pokazać, że Polska jest przywiązana do wspólnych wartości, które stanowią podstawę Unii Europejskiej.

Analityk przyznaje, że Szydło zrobiła bardzo dobry gest współpracy przyjeżdżając do Parlamentu Europejskiego. Jednak Frantescu obawia się, że inaczej rozumie ona tę współpracę. Unijni politycy chcą, żeby zmiany strukturalne w Polsce odbywały się w koordynacji z unijnymi partnerami, co dla polskiej premier będzie raczej trudne - mówi Frantescu.

Zdaniem rozmówców dziennikarki RMF FM, debata na początku będzie prawdopodobnie dosyć rzeczowa. Później jednak, gdy stanowiska się "rozjadą", może dojść do emocjonalnych wypowiedzi. Polska premier powinna się ich wystrzegać. Zawsze powinna zostawić sobie "otwartą furtkę na dalsze rozmowy", "nie zamykać drzwi" - radzi jeden z bywalców tego typu spotkań. Jego zdaniem, polska premier powinna obiecać eurodeputowanym, że gotowa jest się z nimi ponownie spotykać i wyjaśniać z nimi wszystkie problemy.

Polacy nie będą mówić jednym głosem

Jak ustaliła nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon, Polacy podczas debaty nie będą mówić jednym głosem. Jeżeli chodzi o dobro Polski, o jej wizerunek, to wszyscy polscy eurodeputowani będą zgodni, jednak gdy będą mówić o tym, co robi rząd, to jedności już nie będzie.

Jan Olbrycht, szef klubu Platformy, powiedział dziennikarce RMF FM, że w europarlamencie PO jest ostatnio bardzo ostro atakowana przez PiS. Eurodeputowani PiS rozesłali ulotki do wszystkich europosłów, oskarżając poprzedni rząd. To - zdaniem Olbrychta - trudno będzie pozostawić bez odpowiedzi.

Prof. Legutko z PiS przyznał natomiast w rozmowie z dziennikarką RMF FM, że zamierza powiedzieć o tym, co rząd Platformy robił przez ostatnie 8 lat.

Jeżeli rzeczywiście dojdzie do takiej polsko-polskiej wojny na forum parlamentu, to z pewnością nie będzie to dobre dla wizerunku Polski w Europie - zauważa Katarzyna Szymańska-Borginon.

(mpw)