Wiemy jak ma wyglądać debata w PE. Nie będzie raczej przypominać debaty w Sejmie. Wszystko odbędzie się w sposób o wiele bardziej sformalizowany. Kolejność wystąpień już została ustalona. Nie będzie ona korzystna dla polskiej premier. Ustalono już także liczbę wystąpień, które przypadną każdej grupie politycznej i przydzielono im czas. Jak ustaliliśmy będzie też rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. I to już na lutowej sesji plenarnej. Prawdopodobnie 2 lub 3 lutego - twierdzą źródła w PE.


Podczas debaty w PE nie będzie możliwości bezpośredniego skomentowania danej wypowiedzi przez bardzo lubianą przez eurodeputowanych tzw. procedurę podniesienia niebieskiej kartki. Cała debata potrwa około dwóch godzin. Polska premier Beata Szydło nie będzie miała narzuconego czasu swojego wystąpienia, ale zakłada się, że nie przekroczy 20 minut. Będzie przemawiać dwa razy.

Jak ustaliła dziennikarka RMF FM w ostatniej chwili (w piątek) wprowadzono zmiany w kolejności wystąpień. Uzgodniony przez szefów frakcji plan nie przewiduje wystąpienia premier Beaty Szydło pod koniec całej debaty, co odbiera polskiej premier możliwość ustosunkowania się do zarzutów, które będą formułowane podczas dwóch rund przemówień eurodeputowanych.

Szefowa polskiego rządu będzie natomiast musiała odpowiedzieć na wystąpienia liderów grup politycznych. Przemawiał będzie: Guy Verhovstadt szef liberałów, czy Gianni Pitteli szef socjalistów. Nie będzie więc także mogła podsumować całości. Podczas debaty będą przemawiać w kolejności: przedstawiciel Rady UE prawdopodobnie szef holenderskiej dyplomacji), szef KE Jean Claude Juncker, premier Beata Szydło, szefowie grup politycznych, znowu - premier Beata Szydło, "zwykli" eurodeputowani (po dwóch z każdej grupy), następnie szef KE i przedstawiciel Rady UE.

Premier Beata Szydło ma wprawdzie przemawiać tak jak ustalono pierwotnie - dwa razy, ale to drugie przemówienie  - nastąpi po wystąpieniach szefów grup politycznych - a nie jak informowano jeszcze w czwartek - po dwóch turach wystąpień "zwykłych" eurodeputowanych.  Polska premier nie będzie więc mogła odnieść się do zarzutów dużej grupy europosłów, a jedynie do tego co powiedzą ich liderzy. Często wystąpienia szeregowych eurodeputowanych są bardzo "zaczepne". Ponieważ polska premier nie będzie przemawiała na końcu, nie będzie mogła  podsumować debaty.

Gość PE nie kończy debaty

To wygląda trochę na sąd a nie na debatę - mówi korespondentce RMF FM w Brukseli jeden ze współpracowników PiS. Urzędnik europarlamentu wyjaśnia, że to liderzy frakcji chcieli, żeby Beata Szydło odpowiedziała konkretnie na ich pytania.

Podczas tego typu debat w europarlamencie nie ma zwyczaju, żeby to gość kończył debatę. Jak nieoficjalnie usłyszała dziennikarka RMF FM Beata Szydło będzie mogła poprosić przewodniczącego PE Martina Schulza o dodatkowe, trzecie wystąpienie po dwóch turach przemówień. W maju zeszłego roku, gdy odbyła się w PE debata z premierem Węgier Victorem Orbanem przemawiał on po wystąpieniach deputowanych.

Po premierze Orbanie na końcu i tak przemawiali jeszcze liderzy grup, przedstawiciel KE i przedstawiciel rady UE. Schulz może tu jeszcze coś zmienić - powiedział nam urzędnik PE. Nawet eurodeputowani PO przyznają, że to nowa formuła i są nią dosyć zdziwieni. Wygląda na to, że niektóre zmiany wprowadzono ze względu na debatę w sprawie Polski - powiedział eurodeputowany PO, który wolał zachować anonimowość. To nowa formuła na nową procedurę - dodaje.

Rezolucja w sprawie Polski już w lutym

Jak ustaliliśmy będzie też rezolucja Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski. Stanie się to na lutowej sesji plenarnej. Prawdopodobnie 2 lub 3 lutego - dowiedziała się dziennikarka RMF FM ze źródeł w PE. Nie będzie to jednak rezolucja wiążąca prawnie. Tekst, który zostanie poddany pod głosowanie, będzie kompromisem między grupami politycznymi w PE. Europarlament wyrazi podobne do Komisji Europejskiej niepokoje dotyczące ustawy o Trybunale Konstytucyjnym oraz ustawy medialnej. W rezolucji znajdzie się również prawdopodobnie także wezwania do działań naprawczych.