Za miesiąc Szwajcaria będzie ratyfikować osiem układów z Unią Europejską. Trzy z nich bezpośrednio lub pośrednio dotyczyć mają stopniowego znoszenia tajemnicy bankowej, o co UE zabiega już od lat.

Szwajcaria prawdopodobnie nie podda umów dotyczących tajemnicy bankowej referendum, a to zwiększa szansę ich akceptacji. Szwajcaria będzie teraz bardziej pomagać administracyjnie i prawnie państwom UE w walce z oszustwami, bo już nie chce być wykorzystywana przez przestępców - mówi szwajcarski dziennikarz, który śledzi rokowania z Brukselą w tej sprawie.

Szwajcaria zobowiązuje się m.in. do ujawnienia kont, jeżeli podejrzana transakcja wynosi więcej niż 25 tys. euro i dotyczy VAT-u lub subwencji rolnych. A w Szwajcarii tajemnica bankowa to rzecz święta i od 300 lat niewiele zmieniło się w tej materii. Klient, zakładając konto numeryczne, ma niemal 100-procową pewność, że o jego istnieniu nikt się nie dowie.

Dane osobiste są ulokowane w sejfie i dostęp do nich mają nieliczne osoby – zazwyczaj jeden pracownik - wyjaśnia Emil Ślązak z SGH. Konto właściwie jest anonimowe. Klient, jak w "Kodzie Leonarda da Vinci", posługuje się komputerowym ciągiem liczb i hasłem. Dlatego raczej nigdy nie dowiemy się, czy nasi politycy mają jakieś konta w szwajcarskich bankach.

Stałoby się tak, gdyby tamtejsza prokuratura uznała, że pieniądze na nich lokowane pochodzą z przestępstwa – chodzi np. o terroryzm, ale już nie o korupcję. Może być duży problem, jeśli chodzi o zniesienie tajemnicy bankowej w tym zakresie. Właściciele kont numerycznych mogą spać spokojnie...

Szwajcarskie banki są wrogiem nr 1 także niemieckiego fiskusa. I nic dziwnego, bo prawie milion Niemców trzyma za miedzą nieopodatkowane w swoim kraju pieniądze. Nie pomogła nawet amnestia, ogłoszona przez ministerstwo finansów. Teraz władze chcą ukrócić ten proceder, dokładnie kontrolując swoich obywateli na granicach.

Za to rosyjscy oligarchowie i biznesmeni już dawno zrozumieli, że trzymanie pieniędzy w szwajcarskich bankach nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dziś wolą raje podatkowe w ciepłych krajach; wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy rosyjska prasa opublikowała numery szwajcarskich kont najbardziej znanych polityków.

Nie był to jednak efekt niedyskrecji szwajcarskich bankierów, ale element rosyjskiej wojny ‘na górze”. Ujawniono wtedy m.in. istnienie kart kredytowych prezydenta Borysa Jelcyna i jego dwóch córek. Skandal został podobno wyciszony przez Władimira Putina, ówczesnego szefa służb specjalnych, który zdobył tym zaufanie Jelcyna i został jego następcą.