Szpital Wojewódzki z Lesznie jest zadłużony na 45 milionów złotych. Połowa tej kwoty to zobowiązania wobec instytucji parabankowych - informuje "Gazeta Wyborcza".

Gazeta ustaliła, że placówka pożyczyła ponad 20 mln zł między innymi od firm Magellan i Electus, wyspecjalizowanych w udzielaniu kredytów szpitalom, którym banki już pożyczać nie chcą. Według informacji "Gazety Wyborczej" oprocentowanie takiego kredytu to aż 13 procent.

W normalnym banku komercyjnym można wynegocjować 6,5 proc. Ale szpital był w tak złej kondycji finansowej, że trudno było cokolwiek negocjować - powiedział jeden z członków rady społecznej szpitala.

Szpital wydał pieniądze na bieżące funkcjonowanie. Jego szefowie liczyli, że "odkują" dzięki kontraktowi z NFZ i spłacą zadłużenie, unikając odsetek. Niestety, dostali jednak o wiele mniejszy kontrakt, niż przewidywali.

Decyzję o pożyczkach w parabankach podejmował ówczesny dyrektor ds. ekonomiczno-administracyjnych Leszek Sztuba, który nie chce się wypowiadać na ten temat. Przyznał jedynie, że o wszystkich pożyczkach w parabankach wiedział Departament Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego i rządząca koalicja PO-PSL. Szpital wojewódzki w Lesznie jest najbardziej zadłużoną placówką zdrowotną w Wielkopolsce.