Marta Bratkowska zmarła w nocy z wtorku na środę (16 lipca) w wieku 58 lat. Była uznaną dziennikarką, redaktorką i reporterką. W osobistym wpisie pożegnał ją syn Marcin. "Cztery lata temu odszedł mój Tata, teraz dołączyła do niego Mamusia. Najwspanialsi rodzice, jakich można było mieć" - czytamy.
Marta Bratkowska przez ponad dwie dekady współpracowała z "Gazetą Wyborczą". Jej teksty można było znaleźć także w "Newsweeku" czy "Wprost". W przeszłości pracowała również w RMF FM i w "Dzienniku". Znana była z bezkompromisowego podejścia do pracy i zamiłowania do literatury.
Wśród kolegów i koleżanek z redakcji zyskała przydomek "Szeryf" - błyskawicznie podejmowała decyzje, reagowała na błędy, nie uznawała kompromisów tam, gdzie w grę wchodziła rzetelność dziennikarska. Miała wyjątkowe poczucie humoru - sarkastyczne, często cięte, ale podane z kamienną twarzą. Rozśmieszyć ją było trudno, ale komu to się udało, słyszał śmiech, który - jak wspominają znajomi - był "jak order".
Bratkowska czytała kilkadziesiąt książek miesięcznie, najbardziej ceniła sobie kryminały.
Jak wspomina jej koleżanka z "Wyborczej" Marta Górna, "lubiła być sama, z książkami i muzyką, ale dla przyjaciół i tych w potrzebie wychodziła ze swojej strefy komfortu".
"Po inwazji Rosji na Ukrainę przyjęła pod swój dach na Żoliborzu grupę uciekinierów, którym pomagała ułożyć sobie życie, a z wieloma z nich wciąż utrzymywała kontakt".
Była głęboko oddana rodzinie. W 1989 roku wyszła za Piotra Bratkowskiego - pisarza i krytyka literackiego, który zmarł w 2021 roku. Często mówiła o swoim synu Marcinie Bratkowskim, synowej i wnukach.
Marcin Bratkowski pożegnał ją w poruszających słowach:
"Nie da się napisać nic mądrego. Cztery lata temu odszedł mój Tata, teraz dołączyła do niego Mamusia, Marta Bratkowska. Najwspanialsi rodzice jakich można było mieć. Tylko czemu tak krótko... Bądźcie razem kochani rodzice. Czytajcie, śmiejcie się, cieszcie się znowu sobą. Wkurzajcie na siebie. Kochajcie. Ja sobie dam radę. Nie wiem jak, ale jakoś będę musiał. Serce pękło na tysiąc kawałków. O kwestiach dotyczących pożegnania Mamy poinformuję jak tylko będę miał na ten temat wiedzę. Nie będzie to bardzo szybko. Bardzo proszę o niedzwonienie do mnie na razie bez absolutnej konieczności. Wszystkie słowa we mnie umarły. Muszę je odzyskać".


