Strażacy wyciągnęli z Wisły samochód dostawczy, który 10 grudnia zsunął się z promu łączącego Nowy Korczyn w Świętokrzyskiem z miejscowością Borusowa w Małopolsce. W środku nie było ciała kierowcy.

Akcja wyciągania samochodu trwała kilka godzin. Samochód odnaleziono w środę. Znajdował się pod wodą, 300 m od przeprawy promowej. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie narażenia 30-letniego kierowcy - mieszkańca Małopolski - na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia.

Do wypadku doszło w momencie, kiedy prom przepływał z lewego brzegu rzeki na prawy. Po przepłynięciu kilku metrów, dostawcze iveco zaczęło staczać się z promu do wody. Według wstępnych ustaleń kierowca próbował zatrzymać auto i razem z nim wpadł do wody. Poszukiwania mężczyzny do tej pory nie przyniosły rezultatu.

10 grudnia, w dniu wypadku, rzekę przez kilka godzin przeszukiwali małopolscy i świętokrzyscy strażacy. Pracę ratowników utrudniał silny nurt rzeki i wiatr.