Gliwicki sąd zaostrzył karę dla Agnieszki F. oskarżonej m.in. o bicie i przyzwalanie na przemoc, także seksualną, między wychowankami prowadzonego przez zakon boromeuszek ośrodka wychowawczego w Zabrzu. Zamiast orzeczonych w I instancji dwóch lat więzienia w zawieszeniu, kobieta - która była dyrektorką ośrodka - została skazana na bezwzględną karę dwóch lat pozbawienia wolności.

Pierwotnie sąd w Zabrzu skazał siostrę Agnieszkę F. na karę w zawieszeniu. Zakonnica ma także dożywotni zakaz pracy z dziećmi. Druga z oskarżonych Bogumiła Ł. Usłyszała wyrok 8 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata. Dostała także ośmioletni zakaz pracy w ośrodkach młodzieżowych.

Uzasadnienie wyroku nie jest znane. Sąd wyłączył jawność podczas tej części rozprawy. Z uwagi na charakter sprawy cały proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.

Sprawa obejmowała łącznie 20 zarzutów dotyczących okresu od stycznia 2005 do stycznia 2006 r. Gliwicka prokuratura postawiła je byłej dyrektorce prowadzonego przez zakon ośrodka - siostrze Agnieszce F. oraz innej zakonnicy Bogumile Ł.

Według prokuratury, odpowiadające w procesie z wolnej stopy b. dyrektor ośrodka i jej podwładna miały m.in. zlecać wykonanie kar fizycznych na dzieciach innym wychowankom oraz same stosować wobec podopiecznych przemoc fizyczną i psychiczną.

Jeden z zarzutów dotyczył gwałtu na chłopcu, którego Agnieszka F. zamknęła na noc w pokoju z dwoma innymi wychowankami. Zdaniem prokuratury okoliczności tego zdarzenia wskazują, że zakonnica zaniedbała wówczas swe obowiązki, pomagając w ten sposób w tzw. doprowadzeniu do poddania się czynności seksualnej osoby poniżej 15. roku życia.

Prokuratorskie śledztwo w sprawie przemocy w zabrzańskim ośrodku boromeuszek było konsekwencją innego postępowania prowadzonego przez gliwicką prokuraturę - w sprawie zabójstwa w lutym 2006 r. ośmioletniego Mateusza Domaradzkiego z Rybnika. Ciała chłopca dotąd nie odnaleziono.

Jeden z oskarżonych o dokonanie tej zbrodni, Tomasz Z., był wychowankiem zabrzańskiego ośrodka boromeuszek. Elementem jego linii obrony po zabójstwie ośmiolatka było tłumaczenie, że jego postawę ukształtował fakt bycia świadkiem, a później także uczestnikiem gwałtów, do których dochodziło w ośrodku.