​Straż graniczna prowadzi kontrole na drogach przy granicy z Białorusią. Zatrzymuje auta osobowe, sprawdza zawartość bagażników. Rzecznik straży granicznej Anna Michalska poinformowała, że niedzielę nie było wzmożonych kontroli, a SG działa tak samo od kilkunastu tygodni.

Jeden z patroli Straży Granicznej zatrzymywał samochody do kontroli na lokalnej drodze w miejscowości Łużany, położonej między Bobrownikami, gdzie znajduje się przejście graniczne z Białorusią, a Kruszynianami (woj. podlaskie).

Funkcjonariusze wyposażeni w pistolety maszynowe przyglądali się podróżującym i sprawdzali zawartość bagażników. Na uwagę jednego z kierowców, że w niewielkim bagażniku jego auta nie zmieściłaby się nawet jeden imigrant, funkcjonariusz odpowiedział: Nie wie pan, ile osób jest przewożonych w ten sposób. Wyjaśnił, że obecnie jest wiele prób nielegalnego przekroczenia granicy i każdego dnia, z tego powodu jest zatrzymywanych wielu cudzoziemców.

Rzecznik Straży Granicznej Anna Michalska poinformowała PAP, że w niedzielę do godziny 16 były 53 próby nielegalnego przekroczenia granicy na odcinku białoruskim. Wszystkie zostały udaremnione.

Przyznała, że trudno ocenić, czy obecnie mamy do czynienia z trendem malejącym, jeżeli chodzi o próby nielegalnego przekroczenia granicy.

Dodała, że z informacji uzyskanych od osób zatrzymanych w minionych dniach wynikało, iż więcej prób przejścia do Polski przez "zieloną" granicę było, kiedy odnotowywano większą liczbę lotów z Bagdadu do Mińska.

Zapewniła, że w niedzielę liczba patroli SG nie była zwiększona. Działamy tak samo od kilku tygodni - oznajmiła Michalska.

Sytuacja na granicy

Od około trzech tygodni po białoruskiej stronie granicy koczuje grupa migrantów. Przejście do Polski uniemożliwiają im Straż Graniczna, policja i wojsko.

Według informacji Straży Granicznej w obozowisku jest 24 osób z Iraku. Fundacja Ocalenie zapewnia z kolei, że są to 32 osoby z Afganistanu. Jej pracownicy, a także wolontariusze, którzy są w Usnarzu Górnym, komunikują się z imigrantami przez megafony. 

Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski i krajów bałtyckich ocenili, że kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć.

Komisja Europejska uważa, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie jest kwestią migracji, lecz agresji na Polskę. KE już rozpoczęła przygotowania kolejnego pakietu sankcji przeciwko reżimowi w Mińsku właśnie w związku z tym celowym wywoływaniem kryzysu migracyjnego.

Według Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Polska musi zapewnić koczującym przy granicy imigrantom żywność, ubrania, opiekę medyczną i, jeśli to możliwe, tymczasowe schronienie. 

Białoruś odmówiła jednak Polsce zgody na wpuszczenie na jej terytorium konwoju z pomocą humanitarną dla migrantów.