"Przyjmuję to postanowienie, ale się z nim nie zgadzam" - tak Ryszard Kalisz z SLD, szef sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy, odniósł się do ogłoszonej w poniedziałek decyzji łódzkiej prokuratury. Śledczy umorzyli postępowanie dotyczące nieprawidłowości przy zabezpieczeniu śladów i dowodów na miejscu zdarzenia po śmierci byłej posłanki.

Wątkiem zabezpieczenia śladów zajmowała się też komisja śledcza. Na pewno wystąpię do prokuratury o uzasadnienie tej decyzji, z tego co wiem działanie prokuratury można ocenić jako nieracjonalne, bo oparła się ona głównie na zeznaniach funkcjonariuszy ABW, którzy byli w domu Blidów - powiedział Kalisz. Dodał, że komisja odrębnie bada ten wątek i nie jest związana ustaleniami prokuratorów, a jej zadaniem nie jest wskazanie winnych tylko pokazanie nieprawidłowości.

Także Marek Wójcik z PO powiedział, że komisja poczeka na pisemne uzasadnienie decyzji prokuratury. Musimy zobaczyć konkretnie do jakich zagadnień związanych z zabezpieczeniem śladów prokuratorzy się odnieśli - dodał. Zaznaczył, że w trakcie prac komisji - jego zdaniem - ujawnione zostały nieprawidłowości dotyczące tych kwestii i znajdą one swoje odbicie w końcowym raporcie komisji.

Z analizy kryminalistycznej przedstawionej w lutym ubiegłego roku przez stałego eksperta komisji dr. Michała Gramatykę wynikało, że między zgonem Blidy a rozpoczęciem oględzin miejsca zdarzenia minęły ponad trzy godziny. W tym czasie w domu Blidów były łącznie 34 osoby. Same oględziny - w ocenie eksperta - przeprowadzono prawidłowo. Ekspert przed komisją zaznaczył, że im więcej osób na miejscu zdarzenia, tym trudniej zabezpieczyć ślady. (...) To w moim odczuciu jest ewidentny błąd i sytuacja, która mogła zaskutkować trudnościami w zbieraniu śladów - oceniał ekspert.

Wójcik powiedział, że liczy na wznowienie postępowania w tym wątku po publikacji raportu. Wstępna wersja raportu ma być gotowa w końcu maja.

Decyzja prokuratury jest dla mnie zupełnie oczywista i wynika z materiału dowodowego - powiedział inny członek komisji Wojciech Szarama (PiS). Dodał, że nikt nie przedstawił nigdy tezy, w jakim celu ślady miałyby być zacierane. Szkoda, że komisja poświęciła tyle czasu i pieniędzy na zajmowanie się tym wątkiem, prace komisji powinny się już dawno skończyć - zaznaczył Szarama.

Gramatyka w swojej ekspertyzie oceniał, że hipoteza, iż przed śmiercią Blidy doszło do szamotaniny między byłą posłanką a agentką jest mało prawdopodobna. Jak mówił, po śladach na szlafroku Blidy można stwierdzić, że strzał padł z przyłożenia, a to do minimum ogranicza hipotezę stawianą przez niektóre media, że na miejscu doszło do szamotaniny.

Prokuratura: Brak przesłanek, że nie dopełniono obowiązków ze strony funkcjonariuszy publicznych

Śledztwo trwało od listopada 2009 r. i zostało wyłączone z głównego postępowania w sprawie okoliczności śmierci Blidy. Dotyczyło niedopełnienia obowiązków służbowych i działania na szkodę interesu publicznego przez funkcjonariuszy publicznych - policjantów i prokuratorów - podczas czynności związanych z przeprowadzeniem oględzin miejsca zdarzenia i zwłok oraz zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Łódzcy prokuratorzy badali, czy prawidłowo zabezpieczono ślady i dowody w domu Blidów.

Całokształt zebranych dowodów nie dostarczył postaw do stwierdzenia, by po śmierci Barbary Blidy zacierane były ślady i dowody związane ze zdarzeniem - powiedział Kopania. Dodał, że w kontekście materiału dowodowego zgromadzonego w śledztwie brak jest też przesłanek do przyjęcia, że doszło do niedopełnienia obowiązków ze strony funkcjonariuszy publicznych.

Decyzja o umorzeniu śledztwa nie może być zaskarżona przez strony postępowania, ponieważ dotyczyło ono działania na szkodę interesu publicznego i ewentualnym pokrzywdzonym w takim przypadku może być wymiar sprawiedliwości.