​Rodzice Ibrahima - chłopca, w sprawie którego w poniedziałek ogłoszono Child Alert - w maju 2018 roku zawarli przed belgijskim sądem umowę regulującą czas i miejsce pobytu dziecka, do czasu wydania w jego sprawie kolejnego orzeczenia. To nowa informacja dotycząca historii sporu rodziców o opiekę nad dzieckiem. Matka chłopca zapewniała, że jedynym wyrokiem jaki znała, był ten z 2017 roku - co było nieprawdą.

Jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, oboje rodzice podpisali także umowę z maja 2018 roku. Śledczy przeanalizowali w sumie trzy kopie orzeczeń wydanych w tej sprawie przez belgijski sąd. Pierwsze, na które powoływała się matka chłopca, drugie to właśnie umowa z maja 2018, a trzecie to wydane w październiku 2018 roku, zgodnie z którym władzę rodzicielską mają oboje rodzice, ale miejsce zameldowania i pobytu dziecka jest przy ojcu. Matki nie było w sądzie, gdy zapadł ten wyrok. 

Co więcej, jak przekazała RMF FM Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury, zgodnie z treścią trzeciego orzeczenia nie może być mowy o uprowadzeniu dziecka. Artykuł kodeksu karnego mówi o tym, że karze podlega ten, kto wbrew woli osoby powołanej do opieki porywa. Ojciec Ibrahima, odnosząc się do zapisu z kodeksu, był osobą powołaną do opieki nad dzieckiem. Prokuratura badać więc będzie ewentualnie jedynie fakt naruszenia przez niego nietykalności cielesnej matki.

10-latek miał zostać z ojcem

10-letni Ibrahim miał zostać zabrany przez ojca, Marokańczyka Azeddine'a Oudrissa w niedzielę wieczorem w Gdyni. Zaparkowałam auto, wyszłam z synem. Jak staliśmy pod klatką, to ten człowiek zaczął mnie bić, wyrwał mojego syna, który bardzo płakał, krzyczał: "Mamo, pomóż mi". Podbiegłam do tego samochodu, on się ze mną zaczął szarpać - relacjonowała matka chłopca kobieta. Mężczyzna pojechał z dzieckiem do Belgii.

W związku z porwaniem dziecka w poniedziałek rano ogłoszono Child Alert. Kiedy jednak policja w Belgii zlokalizowała dziecko, poszukiwania odwołano.

Prokuratura w Antwerpii informuje, że belgijski sąd rodzinny w październiku 2018 roku wydał wyrok, na mocy którego 10-letni Ibrahim miał zostać w Belgii z ojcem. Temu wyrokowi zaprzeczała jednak matka chłopca: On (ojciec - red.) nie ma żadnych praw, ma wyrok sądu z 2017 roku, gdzie zostały mu wszelkie prawa odebrane. Ja jestem jedyną osobą, która ma prawo opieki nad dzieckiem - mówiła dziennikarzom kobieta.

"Decyzją sądu rodzinnego w Antwerpii z 15 października 2018 roku Ibrahim miał zostać z ojcem w Belgii, a nie z matką, która wyjechała z dzieckiem do Polski. Informacja, jakby ojciec został pozbawiony praw rodzicielskich na tę chwilę nie jest prawdziwa.Więcej informacji w tej sprawie nie mogę podać" - to komunikat rzecznika prokuratury w Antwerpii Kristofa Aertsa, nadesłany do biura brukselskiej korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginion.

Jedyny wyrok, jaki znam, to wyrok z 2017 roku przyznający mi pełnię praw. O żadnym innym wyroku nic nie wiem, dowiaduję się teraz - mówiła pani Karolina, matka 10-latka.

Opracowanie: