„Konstytucja mówi, że to rząd, a nie prezydent, prowadzi polską politykę zagraniczną” – powiedział w czwartek szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Minister komentował w ten sposób słowa Andrzej Dudy, że nie podpisze kandydatury Jacka Najdera na ambasadora przy NATO. „Polska musi mieć jedną politykę zagraniczną i prosimy pana prezydenta, aby nam to umożliwił” – dodał Sikorski. Szef MSZ mówił, że jego działania są zgodne z systemem wprowadzonym przez poprzednie rządy, a jego kandydata komplementował sam prezydent.

Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych pozytywnie zaopiniowała w czwartek kandydaturę Jacka Najdera na ambasadora RP przy NATO. Zgody nie chce jednak podpisać Andrzej Duda. Prezydent mówi, że nie konsultowano z nim zmiany, co jest jego zdaniem sprzeczne z dotychczasową procedurą.

Chciałbym państwu uświadomić, że stosuję się do systemu wprowadzonego przez poprzednią partię rządzącą, która w swojej ustawie stworzyła instytucję zwaną konwentem, gdzie właśnie minister spraw zagranicznych prezentuje kandydatów do odwołania i do powołania w obecności szefa Służby Zagranicznej, przedstawiciela Kancelarii Prezydenta oraz przedstawiciela Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - powiedział Radosław Sikorski, dziwiąc się słowom prezydenta. Minister podkreślił w trakcie spotkanie z polskimi dziennikarzami w czasie konferencji London Defence Conference, że obydwie kandydatury, do odwołania i do powołania, były na konwencie na piśmie przedstawione i przegłosowane.

Polityk przypomniał również, że prezydent nie tylko został poinformowany o zmianie drogą oficjalną, ale minister Sikorski rozmawiał z nim na temat kandydatury Najdera osobiście.

Pan prezydent zresztą sam z siebie komplementował mojego kandydata, pana ambasadora Jacka Najdera - przyznał szef MSZ.

Sikorski dodawał, że dziwią go słowa Andrzeja Dudy również z tego względu, że w ministerstwie spraw zagranicznych ambasadorowie i przedstawiciele służą trzy do czterech lat, a - jak relacjonował - podczas jednego ze spotkań prezydent powiedział, że nie ma nic przeciwko odwoływaniu tych, którzy mają staż powyżej czterech lat.

Wszyscy ci, których teraz zwalniam z obowiązku, to osoby, którym kadencje się skończyły. Pan ambasador przy NATO służy tam już ponad cztery lata i sam poprosiwszy o spotkanie ze mną, powiedział, że wie, że mu się skończyła kadencja, i nie ma żadnych pretensji z tym związanych - powiedział Radosław Sikorski.

Minister podkreślił, że zgodnie z konstytucją to rząd prowadzi politykę i wobec tego musi mieć ambasadorów, którym ufa.

Sojusz Północnoatlantycki to jest takie miejsce - jest też parę takich innych stolic - gdzie rząd musi mieć osoby, którym ufa. Zgodnie z art. 146 konstytucji to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, a zgodnie z art. 133 prezydent współpracuje z ministrem spraw zagranicznych. Konstytucja nie mówi na odwrót. Pan prezydent reprezentuje Polskę, a nie prowadzi polskiej polityki zagranicznej. Polska musi mieć jedną politykę zagraniczną, nie dwie - rządową i prezydencką. Polską politykę prowadzi rząd i prosimy pana prezydenta, żeby nam to umożliwił - podkreślił szef polskiej dyplomacji.