Ponad tysiąc hiszpańskich żołnierzy i 400 wojskowych pojazdów trafiło do Polski. NATO ćwiczy bowiem swoje siły szybkiego reagowania. W przypadku wojny tzw. szpica NATO ma zareagować i w ciągu 48 godzin wysłać żołnierzy do zaatakowanego państwa.

W ramach natowskich manewrów do Polski przylecieli żołnierze z 7. Brygady Lekkiej Piechoty Galicia. Żołnierze wylądowali we Wrocławiu, do portu w Szczecinie przybył statek z ich wyposażeniem. Na dwóch pokładach zmieściło się 400 ciężarówek i opancerzonych wozów terenowych. Kolumny wojskowego sprzętu jeszcze dziś pojadą na poligon w Żaganiu. Przetransportowaliśmy batalion lekkiej piechoty, nie będzie więc czołgów. Pojazdy, które przypłynęły statkiem to jednak nie wszystko. Cała nasza broń i amunicja trafi samolotami bezpośrednio do Żagania - wyjaśnił gen. bryg. Juan Montenegro Alvarez de Tejera, szef sztabu hiszpańskiego korpusu przy NATO.

Hiszpańskie oddziały zostaną w Polsce do czerwca. Po zakończeniu manewrów oddziałów szybkiego reagowania NATO wezmą udział w wielonarodowym ćwiczeniu Anakonda. Oprócz Hiszpanów, którzy w tym roku tworzą trzon tzw. szpicy, w ramach manewrów "Brilliant Jump" do Polski przybędą też oddziały brytyjskie oraz albańskie.

Oddziały tworzące Siły Bardzo Wysokiej Gotowości zmieniają się rotacyjnie.  Według założeń, wojska mają być gotowe dotrzeć w miejsce konfliktu w ciągu 48 godzin. W ciągu tygodnia NATO ma zmobilizować pozostałe oddziały. Jak podkreślił dowódca Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód ze Szczecina, ćwiczenia to pokaz siły i skuteczności wojsk NATO, które są gotowe bronić każdego członka Sojuszu.

(az)