Wszystkie polskie służby sanitarne i epidemiologiczne zostały postawione w stan podwyższonej gotowości w związku z wprowadzeniem 5 stopnia zagrożenia światową epidemią świńskiej grypy. Państwowy Zakład Higieny przygotował laboratoria do badań wykrywających wirusy.

Jeśli w naszym kraju zostałby ogłoszony najwyższy – szósty – stopień możliwe byłoby nawet zamknięcie granic. Najpierw zamknięty zostałby ruch lotniczy w krajach, gdzie stwierdzono epidemię. Później doszłoby do zamknięcia granic lądowych. Jeśli wirus wybuchnie w danym kraju, turyści się z niego nie wydostaną do czasu odwołania alarmu.

Taka sytuacja jest jednak ostatecznością. Możliwe jest jednak zamykanie szkół i urzędów publicznych w regionach, gdzie stwierdzono liczne ogniska choroby. Pewne jest, że służby, w tym policja, straż miejska, lekarze i pielęgniarki będą poddawani leczeniu lekami antywirusowymi.

Jeżeli oni zaczną chorować, to wtedy może się zacząć robić chaos. Mogą nie przychodzić do pracy i nie będzie się miał kto chorymi opiekować w szpitalu. Kluczową sytuacją jest to, żeby zabezpieczyć leki dla tych służb porządkowych - mówi doktor Paweł Stefanow.

Polska odczuje skutki ewentualnej pandemii dopiero wtedy, kiedy na naszym terenie zostanie stwierdzona większa liczba zachorowań. Na szczęście na razie się na to nie zanosi.