14-latek, który wykolejał w Łodzi tramwaje, trafi na trzy miesiące do schroniska dla nieletnich. Tak zdecydował sąd rodzinny. Nastolatek przyznał się do spowodowania kilku wypadków, we wtorkowym rannych zostało 12 osób.

Na podstawie jego zachowania w schronisku ma zostać sporządzona opinia dla sądu. Wraz z opinią Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego, będzie ona podstawą dla sądu w sprawie decyzji o dalszej przyszłości 14-latka -powiedziała Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego sądu okręgowego. Niewykluczone, że ostatecznie chłopak trafi do rodziny zastępczej lub do zakładu poprawczego, bo wcześniej sprawiał problemy wychowawcze. Chłopak wagarował, miał ustanowionego kuratora.

Policjanci zatrzymali go w środę, kiedy stawił się wraz z siostrą w jednym z komisariatów, po wtorkowym wypadku tramwajów, w którym rannych zostało 12 osób. Podczas przesłuchania w obecności psychologa, chłopak przyznał się do przestawienia zwrotnic, które spowodowało wykolejenie wagonu tramwajowego.

Policjanci przeszukali jego miejsce zamieszkania, gdzie zabezpieczyli skonstruowany przez niego promiennik podczerwieni sterujący położeniem zwrotnic tramwajowych. Podczas eksperymentu procesowego z udziałem nastolatka, wskazał on osiem miejsc, w których spowodował wykolejenia tramwajów. Dokładnie i szczegółowo opisał zdarzenia.

Okazało się, że chłopak jechał w wagonie tramwaju, który wykolejał. Gdy pierwszy wagon przejeżdżał przez zwrotnicę, pilotem zmieniał jej położenie i doprowadzał do wykolejenia drugiego z wagonów.