Marek Kuchciński chciał zakazać senatorom wchodzenia na salę obrad w Sejmie. Stanisław Karczewski odebrał to jako policzek - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita". Gazeta przypomina, że osoby wchodzące do Sejmu na podstawie jednorazowych kart wstępu mogą samodzielnie poruszać się po kompleksie. "Marszałek Marek Kuchciński chce jednak, by eskortowali ich posłowie lub senatorowie. Taką propozycję złożył w ramach projektu reformy zasad poruszania się po parlamencie. Ale jak ustaliliśmy, szanse na jego wprowadzenie są minimalne. Powód? Ostry sprzeciw marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego" - podkreśla dziennik.

Według "Rzeczpospolitej" Marek Kuchciński chciał zmienić zarządzenie w sprawie wstępu do budynków zarządzanych przez Kancelarię Sejmu, jednak do jego wydania potrzebna jest zgoda marszałka Senatu. "A tam projekt Kuchcińskiego uznano za nieakceptowalny" - czytamy w dzienniku. Jak mówi "Rz" jeden z senackich urzędników, marszałek Karczewski "twierdzi, że zmiany mocno utrudnią życie na Wiejskiej".

"Odebraliśmy to jak policzek"

Według "Rzeczpospolitej", jedną z zasad proponowanych przez Kuchcińskiego był wyjątkowo długi, bo 48-godzinny termin na zgłaszanie list imiennych, na podstawie których wchodzą do Sejmu m.in. goście komisji. Teraz - jak przypomina gazeta - nie ma żadnego terminu na ich złożenie, więc można zrobić to w ostatniej chwili.

"Projekt przewidywał też, że poseł lub senator, którego goście naruszyli dobre obyczaje, będzie mógł dostać czasowy zakaz ich zapraszania. Jednak czarę goryczy miała przelać inna propozycja: zakazu wstępu senatorów na salę obrad Sejmu, chyba że muszą być na mównicy, by przedstawić projekt senacki" - twierdzi "Rz". "Odebraliśmy to jak policzek" - mówi gazecie senacki urzędnik.

(ug)