Broń, którą wczoraj zgubił rusznikarz w Warszawie, to pistolet typu glock - ustalił reporter RMF FM Piotr Glinkowski. Należy on do Żandarmerii Wojskowej. Nasz reporter dowiedział się również, że mężczyzna przewoził ponad 100 sztuk broni. Wszystkie były przeznaczone do czyszczenia.

Rusznikarz twierdzi, że dwa pudełka z bronią wypadły mu przez okno samochodu. Miały wylecieć na zewnątrz na ostrym zakręcie, gdy mężczyzna zjeżdżał z mostu Poniatowskiego w Warszawie. Samochód, którym jechał, to pickup. Podczas jazdy otworzyło się jedyne okno w blaszanej nadbudówce. Pudełka, które wypadły, są nieco większe od tych na buty. Jedno odnaleziono, drugiego - niestety nie.

Zgubiony pistolet został zarejestrowany jako poszukiwany. Policja twierdzi, że ktoś musiał go znaleźć i zabrać z okolic mostu Poniatowskiego. Stąd apel policji do znalazcy o oddanie broni i ostrzeżenie, że za nielegalne posiadanie broni w naszym kraju grozi 8 lat więzienia.

Rusznikarz, któremu pudełko z pistoletem wypadło z samochodu, może spędzić rok w więzieniu. Reporter RMF FM ustalił, że 31-letni Arkadiusz P. nigdy nie był karany, a firma dla której pracował, współpracowała z Żandarmerią Wojskową po raz pierwszy. Została wybrana w przetargu i miała wszystkie wymagane atesty i pozwolenia. Mimo to policja będzie sprawdzać, czy ponad 100 sztuk broni przewożono zgodnie z przepisami.

Pistolety glock zostały opracowane i produkowane przez austriacką firmę, założoną w 1963 przez Gastona Glocka. Co ciekawe jego firma zajmowała się wcześniej produkcją parasoli. W maju 1980 armia austriacka ogłosiła konkurs na opracowanie zupełnie nowego wzoru pistoletu. Do konkursu mogły stanąć tylko firmy austriackie. W ciągu 6 miesięcy w biurze projektowym firmy opracowano prototyp pistoletu, który stał się światowym hitem i zyskał miano "broni XXI wieku". Do 2004 sprzedano łącznie w 100 krajach około 2,5 miliona pistoletów, z czego około 250 000 – do USA.