Rzecznik Praw Obywatelskich złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jacka Międlara w związku z opublikowaniem filmu dotyczącego zamachowca z Nowej Zelandii - dowiedział się reporter RMF FM. Według Adama Bodnara, były ksiądz tłumaczył w filmie poglądy sprawcy zamachu, utożsamiał się z nimi, próbując wzbudzić poczucie zagrożenia cywilizacyjnego.

Według RPO mogło dojść do popełnienia dwóch przestępstw - nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i wyznaniowych, ale także do publicznego pochwalania zamachu.

Adam Bodnar podkreśla, że nagranie ma zmierzać do wywołania uczucia nienawiści i braku akceptacji wobec osób utożsamionych z inną rasą. Według niego analiza wypowiedzi Międlara nie pozostawia wątpliwości, że usiłuje on usprawiedliwić postępowanie sprawcy zamachu.

Prokuratura - po zawiadomieniu RPO - jest zobowiązana wszcząć śledztwo z urzędu. Wcześniej nie zareagowała na nagranie, bo - jak usłyszał reporter RMF FM Patryk Michalski - żadne zawiadomienie w tej sprawie nie wpłynęło.

Całe zawiadomienie RPO do prokuratury przeczytasz >>>TUTAJ<<<

Sprawą zajęli się wrocławscy policjanci

Sprawą nagrania Jacka Międlara zajęli się już policjanci z Wrocławia. Biegły ma dokładnie przeanalizować ponad 40-minutowe nagranie i w opinii stwierdzić, czy słowa Jacka Międlara są nawoływaniem do nienawiści pod kątem art. 126 a kodeksu karnego, który zakazuje nawoływania lub pochwalania ludobójstwa, udziału w masowym zamachu, czy dyskryminacji.

Funkcjonariusze z wrocławskiej policji - po zamieszczeniu kontrowersyjnego filmu w internecie - zwrócili się do serwisu YouTube z wnioskiem o usunięcie nagrania. W tej chwili nie ma go już w całości w internecie, fragmenty są dostępne w portalach społecznościowych. W nagraniu pojawiają się bulwersujące słowa o czystości rasowej, czy pochwały dla zachowania terrorysty, który - jak ujawniliśmy w RMF FM - w grudniu odwiedził Polskę.

Sam Międlar w internecie stwierdził, że w swoim filmie nie pochwalał zamachu.

Zamachowiec z Nowej Zelandii był w grudniu w Polsce

Polskie służby potwierdziły, że zamachowiec z Nowej Zelandii Brenton Tarrant był w Polsce w grudniu ubiegłego roku. Służby próbują odtworzyć dokładny przebieg pobytu zamachowca w naszym kraju. Dotychczas udało nam się ustalić, że mężczyzna przemierzył w Polsce ponad 2000 kilometrów. Poruszał się drogami lokalnymi i autostradami. Zbadano to na podstawie logowań jego telefonu.

Służby sprawdzają też billingi, żeby ustalić, z kim z Polski kontaktował się mężczyzna. Trwa też przegląd nagrań z monitoringu. Nieoficjalnie wiemy, że zamachowiec z Polski pojechał na Litwę.

Przypomnijmy, że na magazynkach do broni maszynowej, której używał zamachowiec, było nazwisko Feliksa Kazimierza Potockiego, hetmana, który walczył z Turkami między innymi pod Wiedniem, za czasów Jana III Sobieskiego. Dodatkowo na karabinie był napis "Wiedeń 1683".

Zamachowiec wspominał też o Polsce w swoim manifeście, który umieścił w sieci. 74-stronicowy tekst pokazuje, że Australijczyk jest rasistą, wyznającym teorię o wyższości białej rasy i ma wyraźnie antymuzułmańskie poglądy.

  

Opracowanie: