Reporterzy "Faktu" sprawdzili, jak wyglądają kolejki do lekarzy w kilku miastach w Polsce. Zwykły człowiek, który płaci składki NFZ trafia do gigantycznych kolejek. Pacjenci czekają do kardiologa około 3 miesięcy, do okulisty nawet pół roku. Ale na hasło marszałek czy senator otwierają się drzwi przychodni, a termin wizyty można mieć od ręki - ustalił "Fakt".

Kolejki do lekarzy specjalistów z roku na rok stają się coraz dłuższe. Według raportów NIK na wizytę u specjalisty trzeba czekać średnio aż miesiąc dłużej niż 2 lata temu. Niestety, zapisy do lekarza z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem to już standard. Czy jest jakiś sposób, by przyspieszyć termin wizyty? Okazuje się, że tak. Trzeba mieć pieniądze lub nazwisko.

W Gdańsku do okulisty nie ma wolnych terminów do sierpnia, ale gdyby zapłacić 80 zł, to wolny termin się znajdzie już 10 marca. W Krakowie nasza dziennikarka próbowała umówić się do kardiologa w przychodni. W rejestracji usłyszała, że najbliższy wolny termin to maj. Gdy powiedziała, że dzwoni z biura marszałka województwa, nagle znalazł się wolny termin. 

Więcej o tej sprawie w czwartkowym wydaniu "Faktu". Tam też przeczytacie o problemach Polek z dostępem do cesarskiego cięcia.