​80. rocznica wybuchu II wojny światowej okazała się kolejną skazą na polsko-rosyjskich stosunkach. Obchody rocznicowe pobudziły rosyjskie media do retoryki, w której dominuje krytyka z powodu nieobecności delegacji Rosji na uroczystościach, pojawiają się również zarzuty o "fałsz historyczny" i antyrosyjskość.

Obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej odbiły się szorokim echem w rosyjskich mediach. Brak zaproszenia dla Władimira Putina i gorzkie słowa o 17 września, sprowokowały rosyjskie media do rzucania oskarżeń o fałszowanie historii i ataki na Rosję.

"Warszawa sprywatyzowała II wojnę światową. (...) Choć Polska była nie pierwszą i nie ostatnią ofiarą reżimu nazistowskiego, a później kraj wyzwoliła Armia Czerwona, uroczystości żałobne przemieniły się w odpychające show PR-owskie. (...) Kiedy polscy urzędnicy tchórzliwie nie zapraszają realnych wyzwolicieli swojego państwa (...) i objaśniają swój krok przestrzeganiem "współczesnych kryteriów", to mówi to o krótkiej pamięci i o niewdzięczności historycznej władz polskich" -  pisze w artykule "Rossijskaja Gazieta".

Przemówienie niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera i udział w uroczystościach kanclerz Angeli Merkel, zostały uznane za próbę poniżenia władz Niemiec i równoczesne podniesienie rangi rocznicowych obchodów.

"Niezawisimaja Gazieta" zaznacza, że w przemówieniu w Warszawie prezydent RP Andrzej Duda "nie wspomniał o udziale ZSRR w wyzwoleniu" Polski spod okupacji hitlerowskiej. Podkreśla, że Duda mówił natomiast o 17 września 1939 roku, braku pomocy dla Powstania Warszawskiego i Katyniu.

"Historycznie fałszywie" - takim nagłówkiem opatruje swą relację z obchodów dziennik "Izwiestija". Podkreśla, że Putin nie otrzymał zaproszenia na obchody mimo roli, jaką Rosja odegrała w przebiegu II wojny światowej i pokonaniu nazizmu. Zdaniem gazety, odwołanie przez Trumpa udziału  w uroczystościach obniżyło ich globalne znaczenie. Rosyjski deputowany Aleksiej Puszkow w rozmowie z dziennikiem zasugerował, że władze Polski zamiast wykorzystać rocznicę jako sposób na zbliżenie krajów, które brały udział w II wojnie światowej, użyły jej do ataku na Rosję.

W felietonie zamieszczonym w "Moskowskim Komsomolcu", pojawiły się mocne tezy, oceniające różnice w  narracji historycznej Polski i Rosji, jako "wojnę o historię".

"Demonstracyjny brak zaproszenia na ceremonię Władimira Putina, jako prezydenta kraju, który oddał najwięcej istnień w walce z faszyzmem, potwierdziło samobójczy w swojej antyrosyjskości upór władz polskich" - pisze autor felietonu Oleg Bondarenko.

"Kommiersant" podkreśla w tytule, że "Andrzej Duda przeniósł koniec wojny na 1989 rok". Dziennik koncentruje się na przemówieniu polskiego prezydenta i wątkach dotyczących Rosji. Cytując jego słowa, o konieczności zdecydowanej odpowiedzi na "każdą militarną agresję", dziennik zaznacza, że Duda "nie nazwał kraju, któremu należy dać zdecydowany odpór, ale wyraził się tak, by go zrozumiano".

Ponadto poniedziałkowe "Izwiestija" zamieszczają wywiad z szefem Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR), a zarazem szefem Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego Siergiejem Naryszkinem. W wątku dotyczącym niezaproszenia prezydenta Rosji na obchody w Polsce Naryszkin powiedział, że nie powinno się przywiązywać nadmiernej wagi do tego wydarzenia oraz, że Rosji nie dziwią tego typu ataki. Zapewnił również, że podczas obchodów zakończenia II wojny światowej w maju 2020 roku, "wszystkie trudne kwestie dzisiejszych stosunków międzynarodowych zejdą na drugi plan".