6 sierpnia minął dokładnie rok od objęcia przez Bronisława Komorowskiego urzędu prezydenta. Badania opinii publicznej pokazują, że Polacy wiele Komorowskiemu wybaczają. Prezydent od wielu miesięcy prowadzi w sondażach zaufania do polityków.

Dla samego Komorowskiego i wizerunku, jaki sobie wymarzył, najtrudniejsze były pierwsze tygodnie prezydentury, gdy znalazł się - nie bez własnego udziału - w centrum wojny o krzyż. Kiedy krzyż zniknął, a napięcie opadło, prezydent dość konsekwentnie zaczął sytuować się w roli głowy państwa, która idzie - jak sam mówi - środkiem drogi, nie miesza się szczególnie w bieżącą politykę, nie antagonizuje, stara się ze wszystkimi żyć dobrze i wyciągać rękę nawet do tych, którzy ją odtrącają.

Oszczędny zarówno w wetach jak i propozycjach ustaw Komorowski większą część swej aktywności poświęcił spotkaniom międzynarodowym - bywał, przyjmował i cieszył się ze zdobywania dyplomatycznej korony Himalajów, czyli kolejnych spotkań z prezydentami najważniejszych krajów świata.

Patrząc na badania opinii, Polacy nie mają nic przeciwko takiej prezydenturze. Komorowski od wielu miesięcy przewodzi sondażom zaufania, a wyborcy wybaczają mu wiele, a już na pewno pełne "bulu" wpadki ortograficzne i niezręczności protokolarne podczas spotkań z Angelą Merkel, Nicolasem Sarkozym, czy Barackiem Obamą.