Prokuratura przedstawiła autorowi filmów dokumentalnych Grzegorzowi B. dwa zarzuty związane z jego wdarciem się na Cmentarz Powązkowski. Do incydentu doszło podczas ekshumacji w 2012 r. jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej. Podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień.

Prokuratura przedstawiła Grzegorzowi B. dwa zarzuty. Pierwszy z nich dotyczy naruszenia cielesności funkcjonariusza, drugi zaś wdarcia się na obszar cmentarza i "nieopuszczenia ogrodzonego terenu na żądanie osób uprawnionych". Grozi za to do trzech lat więzienia.

Reżyser nie odbierał wezwań

Postanowienie o postawieniu reżyserowi tych zarzutów wolska prokuratura wydała jeszcze we wrześniu 2012 r., ale nie zostało ogłoszone, ponieważ mężczyzna nie odbierał wezwań i nie przebywał ani w miejscu zameldowania, ani zamieszkania. Teraz Grzegorz B. zgłosił się na kolejne wezwanie. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura zapowiedział, że wkrótce to śledztwo zostanie zamknięte.

Incydent podczas ekshumacji Walewskiej-Przyjałkowskiej

We wrześniu 2012 r. doszło do incydentów podczas ekshumacji Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Przed wejściem na zamknięty wtedy cmentarz demonstrowało kilkadziesiąt osób, w tym posłowie PiS. Kilka osób usiłowało dostać się na cmentarz przez mur, w tym Grzegorz B., który chciał "dokumentować ekshumację".

Reżyserowi grozi więzienie w jeszcze innej sprawie

Trwa inne śledztwo - w sprawie publicznego nawoływania do popełnienia zbrodni przez Grzegorza B., który mówił w prawicowym klubie o "wyprawieniu na tamten świat" dziennikarzy "Gazety Wyborczej" i TVN. W sprawie są planowane kolejne przesłuchania świadków.

Grzegorz B. jest autorem kontrowersyjnych filmów dokumentalnych, m.in. o związkach Lecha Wałęsy z SB i o gen. Wojciechu Jaruzelskim. W 2008 r. przegrał proces cywilny, wytoczony mu przed wrocławskim sądem przez znanego językoznawcę prof. Jana Miodka, któremu zarzucił współpracę z SB. Z kolei w 2008 r. warszawski sąd uznał, że B. nie musi przepraszać Wałęsy za film pt. "Plusy dodatnie, plusy ujemne", a Wałęsa B. - za określenia, że film - według którego był on TW "Bolkiem" - to "gniot", a B. to "usłużny dziennikarz". W 2011 r. B. mówił na KUL o nieżyjącym już arcybiskupie lubelskim: "Józef Życiński, jako uczestnik życia publicznego w Polsce, był kłamcą i łajdakiem". Prezydium Konferencji Episkopatu Polski oświadczyło wtedy, że atak na śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego na KUL, noszącym imię Jana Pawła II, jest radykalnym przekroczeniem zasad kultury i prawdy.