Mafia przemyciła przez lotnisko w Pyrzowicach około 150 kg narkotyku nowej generacji - donosi "Gazeta Wyborcza". Celnikom długo nie udawało się go wykryć, ponieważ ich psy nie wyczuwają tego środka. Chodzi o mefedron, nazywany potocznie "kryształkiem" albo "miau, miau".

Jak dowiedziała się "Gazeta", CBŚ zatrzymało jednego z największych w kraju przemytników tego narkotyku. To 25-letni mieszkaniec Krakowa, który współpracował z gangsterami z Izraela i Węgier. Oni przysyłali mefedron na Śląsk w lotniczych przesyłkach kurierskich. W deklaracjach wpisywali m.in., że to środki do czyszczenia wierteł i śrub.

25-latek odebrał tą drogą co najmniej 150 kg narkotyków. W jego mieszkaniu znaleziono prawie 40 kg mefedronu i zabezpieczono setki maili, w których omawiał z gangsterami szczegóły transakcji. Gliwicka prokuratura wyliczyła, że na przemycie zarobił przynajmniej kilka milionów złotych. Mieszkał w wynajętym apartamencie z basenem w zabytkowej kamienicy w centrum Krakowa. Miesięcznie płacił 12 tys. zł czynszu.

Celnicy nie wyłapali przemytu, bo psy nie wyczuwają "miau, miau". Na razie szukają innych metod, by całkowicie zatrzymać przemyt specyfiku, który działa jak amfetamina lub ekstazy, ale jest tańszy. Sprzedawany jest w formie kryształków, tabletek lub soli do rozpuszczenia. Silnie uzależnia.