Kilkudziesięciu mieszkańców warszawskich Bielan protestowało przed wjazdem do przetwórni odpadów w pobliżu wysypiska śmieci Radiowo. Twierdzą, że na wysypisko trafią odpady, które nie powinny się tam znajdować.


Protestujący mieszkańcy mówią, że nikt nie reaguje na ich prośby o pomoc. Kilka dni temu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie przedstawił wyniki ostatniej kontroli przeprowadzonej w przetwórni i na wysypisku. Według inspektorów wszystko dzieje się zgodnie z prawem. Mieszkańcy warszawskich Bielan są innego zdania, dlatego postanowili działać. 

Byliśmy w ubiegłą niedzielę trzy godziny w pobliżu wysypiska. Zebraliśmy śmieci, które są tam składowane a które przez MPO bezpiecznym, przerobionym ekologicznie kompostem. Zebraliśmy opony, strzykawki, stare faktury, buty, czy stare kurtki - opowiadają w rozmowie z reporterką RMF FM Moniką Gosławską.

"Na wysypisko trafia to, co zapisane jest w umowie"


MPO które przetwarza śmieci zapewnia, że na wysypisko trafia to, co zapisane jest w umowie. Mieszkańcy pobrane próbki chcą teraz przekazać Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Warszawie. Jak podkreślają, wielokrotnie interweniowali w sprawie uciążliwego smrodu, który czuć w promieniu kilku kilometrów od wysypiska i przetwórni. Najbardziej odczuwają go w ciepłe dni. Ostatni raz interweniowali w tej sprawie w maju i w czerwcu. Od tego czasu nic się nie dzieje - mówią. To nieprawda - odpowiada Miłosz Jarzyński z WIOŚ. Należy zwrócić uwagę na to, że w aktualnie obowiązujących przepisach prawa z zakresu ochrony środowiska, nie ma regulacji prawnych określających dopuszczalne poziomy substancji zapachowych w powietrzu i określających metody oceny zapachu powietrza - tłumaczy. 

Urzędnicy swoje, mieszkańcy swoje

Mówiąc prościej, obowiązujące w Polsce przepisy nie dają możliwości sprawdzenia poziomu smrodu. WIOŚ przeprowadził pod koniec października kontrolę przetwórni i wysypiska. Wyniki tej kontroli nie budzą jednak zastrzeżeń inspektorów. Zakład działa zgodnie z obowiązującymi przepisami - twierdzą. Nie przemawia to jednak do mieszkańców Bielan. Na wysypisko według WIOŚ powinien trafiać gruz, ziemia, kompost, żużel, popiół oraz pozostałości z sortowania, których nie można już poddać procesowi odzysku. Rzeczniczka MPO w Warszawie zapewniła nas, że na tzw. Górce Radiowo nie są składowane odpady komunalne.  Joanna Mroczek dodaje, że spółka cały czas  monitoruje składowisko i sporządza z kontroli raporty do WIOŚ. 

W przyszłości Górka Radiowo ma stać się stokiem narciarskim i snowboardowym. Umowa MPO kończy się w grudniu 2016 roku. Według Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, to co w tej chwili dzieje się w tym miejscu to przygotowywanie jej pod przyszłą działalność. Górka jest odpowiednio kształtowana - mówi Marek Pszonka z Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. 

Inspektorzy WIOŚ zapowiedzieli kontrolę

Zdesperowani mieszkańcy nakręcili film, a nasza dziennikarka Monika Gosławska przekazała Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Warszawie. Po jego obejrzeniu inspektorzy WIOŚ zapowiedzieli kontrolę tego miejsca.

Jak po obejrzeniu nagrania tłumaczyła się rzeczniczka MPO? Oto odpowiedź przesłana naszej reporterce e-mailem. Przytaczamy w całości. Komentarza raczej nie wymaga...

W związku z chwilowym problemem przepompowywania odcieków ze składowiska, który nastąpił 22 listopada, zostały one ponownie wprowadzone do złoża bryły, po to, aby później trafić już do udrożnionego systemu. Cała czynność była wykonana w obrębię ścianki szczelnej, która gwarantuje bezpieczeństwo, dzięki temu że wkopana jest na 2 metry w warstwę nieprzepuszczalną. Głębokość ścianki szczelnej uzależniona jest od budowy geologicznej pod terenem składowiska, w najgłębszym miejscu sięga nawet 22-24 metrów pod powierzchnią terenu. Dzięki wybudowaniu ścianki szczelnej odcieki nie mają możliwości przedostawania się do wód gruntowych, poza terenem składowiska. Takie uszczelnienie można porównać do wanny, gdzie ścianka szczelna stanowi jej boki a nieprzepuszczalne podłoże jej dno.

[ug]

Monika Gosławska