Aż o pół roku, do końca sierpnia, prokuratura przedłużyła śledztwo w sprawie byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Misiewicz usłyszał między innymi korupcyjne zarzuty. Jest też podejrzany o działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

Oficjalne powody przedłużenia śledztwa o pół roku są takie, że w postępowaniu jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Natomiast z rozmów z osobami znającymi to postępowanie wynika, że śledczym może nie zależeć na zbyt szybkim kończeniu prac. Wygląda to tak, jakby po pierwszym zapale stracili moc i zastanawiali się, co dalej robić - usłyszał dziennikarz RMF FM od jednego ze swoich rozmówców.

Rozmówca dziennikarza RMF FM przypomina też, że gdy prokuratura chciała przedłużenia aresztu Misiewicza, argumentowała, że śledztwo niebawem się zakończy. Natomiast gdy w czerwcu zeszłego roku wyszedł na wolność, sprawa wyhamowała. Postępowanie wobec Misiewicza trwa już ponad rok.

28 stycznia ub. roku Misiewicz został zatrzymany w Warszawie przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury. Oprócz Bartłomieja M. zatrzymani zostali także b. poseł Mariusz Antoni K., b. członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Radosław O., dwaj byli dyrektorzy PGZ S.A. i b. pracownica Ministerstwa Obrony Narodowej.

Zostali oni zatrzymani w związku z prowadzonym od grudnia 2017 roku przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A.

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła Bartłomiejowi M. m.in. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".

Opracowanie: