Prezydent Kaczyński zwleka z decyzją, ważną dla sześciolatków i ich rodziców. Może bowiem zawetować lub nie nowelizację ustawy o systemie oświaty, która zakłada obniżenie wieku obowiązku szkolnego z siedmiu do sześciu lat. Na decyzję głowy państwa, która musi zapaść do północy, oczekują nie tylko dzieci i ich rodzice, ale również minister edukacji Katarzyna Hall.

Rozmowa była ciekawa, ale prezydent nie zdradził swoich planów - tak minister edukacji skomentowała swoje spotkanie z Lechem Kaczynskim w sprawie pójścia do szkół sześciolatków. Rozmawiałem dzisiaj dłuższy czas z panią minister Hall, wysłuchałem jej argumentów. Ale wysłuchiwałem także innych argumentów. W najbliższych godzinach podejmę w tej sprawie decyzję - powiedział natomiast po spotkaniu Lech Kaczyński:

Idzie o dzieci, które wymagają pewnego przygotowania i pewnych warunków, i których rodziców nie stać na dodatkową opiekę. A przedszkole nie zastąpi szkoły - dodał prezydent:

Czy Katarzyna Hall ma więc plan B na wypadek zawetowania nowelizacji ustawy przez prezydenta? Nie i nie zamierza bić się o palmę pierwszeństwa w tym temacie z niekwestionowaną liderką konkurencji, czyli minister zdrowia Ewą Kopacz. Wiele wskazuje jednak na to, że ewentualny plan może okazać się niepotrzebny, bowiem - nawet jeśli Lech Kaczyński zdecyduje się na weto - to istnieje duże prawdopodobieństwo odrzucenia go w parlamencie. Podczas ostatnich glosowań w Sejmie nad złagodzeniem zapisów kontrowersyjnej ustawy ramię w ramię głosowały bowiem PO, SLD, a nawet PiS.

Na wszelki wypadek rządowa koalicja szykuje się więc do walki z prezydenckim wetem. Wierzę, że uda się to weto odrzucić. Natomiast byłoby to złe, gdyby pan prezydent tą ustawę zawetował, bo to nie jest kwestia tylko sześciolatków, ale tam są też inne systemowe rozwiązania, które mają wspierać polską edukację, polską oświatę - mówi szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski.

Przeciwni rządowemu projektowi są rodzice sześciolatków. Również rodzice-politycy, jak np. Joachim Brudziński z PiS:

Sześciolatki obowiązkowo miałyby pójść do szkoły już za trzy lata. Przez najbliższe dwa lata - wybór należałby do rodziców.