Dramatyczne zdarzenie w Poznaniu nie ma wpływu na bieżącą pracę prokuratury - zapewnił Donald Tusk, komentując sytuację po postrzeleniu się płk. Mikołaja Przybyła. Przyznał jednak, że dzisiejszy kształt prokuratury wojskowej w dużym stopniu jest archaiczny. Dlatego - jego zdaniem - zmiany legislacyjne są niezbędne.

Prace w ministerstwie w odniesieniu do zmian i reform w relacjach prokuratura wojskowa - pozostała część prokuratury trwają, a ich celem jest racjonalizacja wydatków, usprawnienie i unowocześnienie działania prokuratury - tłumaczył Tusk. Oświadczył, że ma pełne zaufanie do ministra Gowina, że dobrze przygotuje propozycje zmian.

Według premiera utrzymanie rozdziału funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości jest właściwe. Nawet jeśli jesteśmy dzisiaj świadkami emocji czy różnicy zdań w obrębie prokuratury, to nie jestem pewien, czy to wystarczający powód, aby tę ideę uniezależnienia prokuratury od polityków pogrzebać - oświadczył premier. Przyznał, że o sytuacji w prokuraturze rozmawiał zarówno z Andrzejem Seremetem, jak i Jarosławem Gowinem.

Za wcześnie na decyzje personalne

Podczas konferencji prasowej Tusk podkreślił, iż jest zrozumiałe, że poznańskie wydarzenie wzbudziło duże emocje wśród "ludzi reprezentujących instytucje" i w opinii publicznej. Stwierdził jednak, że wyciąganie wniosków personalnych byłoby dzisiaj zdecydowanie przedwczesne.

Mam nadzieję, że kiedy te emocje opadną, wszyscy zainteresowani wrócą do takiego normalnego trybu pracy - dodał szef rządu.

Przyznał jednocześnie, że nie będzie się sprzeciwiał ewentualnej wymianie szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, jeśli prokurator generalny Andrzej Seremet uzna, że nie może dalej współpracować z generałem Krzysztofem Parulskim.

Ostatnie słowo będzie jednak należało w tej kwestii do prezydenta. Wydaje się, że Seremet nie będzie miał problemu z przeforsowaniem swojego kandydata u ministra obrony narodowej, który musi poprzeć taki wniosek.

Reakcja płk. Przybyła była przesadzona

Zdaniem Donalda Tuska reakcja pułkownika Mikołaja Przybyła była reakcją mocno przesadzoną. Nie możemy nawet najbardziej dramatycznymi gestami odmawiać przełożonemu prawa do kontrolowania czy sprawdzania zasadności działania podwładnych. Prokurator generalny po to jest prokuratorem generalnym, żeby mieć prawo, a nawet obowiązek, sprawdzać swoich podwładnych, szczególnie w sprawach wymagających pieczołowitości i tak delikatnych, jaką była sprawa, jaką zajmował się płk Przybył - powiedział premier.

Tusk odniósł się także do krytycznych wypowiedzi naczelnego prokuratora wojskowego Krzysztofa Parulskiego wobec prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Premier zaznaczył, że lojalność podwładnego wobec przełożonego musi być kwestią bezdyskusyjną.

Prokurator wojskowy płk Mikołaj Przybył postrzelił się w poniedziałek w przerwie konferencji prasowej. Wcześniej w emocjonalny sposób m.in. odnosił się na konferencji do medialnych zarzutów o złamanie prawa w nadzorowanym przez siebie postępowaniu o przecieki ze śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej.

Ten desperacki krok pokazał narastający konflikt między szefami prokuratur: cywilnej i wojskowej. Według naszych informacji Andrzej Seremet miał powiedzieć prezydentowi, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z Krzysztofem Parulskim. Bronisław Komorowski rozmawiał we wtorek zarówno z prokuratorem generalnym, jaki naczelnym prokuratorem wojskowym. Po wyjściu z Pałacu Prezydenckiego Krzysztof Parulski oświadczył, że prezydent chce, by pozostał na swoim stanowisku.