Wszyscy pacjenci chojnickiego hospicjum, do czasu ponownego otwarcia placówki, pozostaną w szpitalach w Chojnicach i Człuchowie. Decyzję podjęto na spotkaniu urzędników, lekarzy i przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia.

Pacjenci nie będą przenoszeni do innych hospicjów - chodzi głównie o to, by rodziny podopiecznych nie musiały dojeżdżać i aby nie utrudniać im kontaktu z bliskimi. 15 osób będzie więc przebywać na oddziałach dziennych szpitala w Chojnicach, a pięć w Człuchowie. W opiece nad nimi mają też pomóc pracownicy hospicjum.

Straty po pożarze nie zostały jeszcze wycenione. Remont potrwa kilka tygodni. Sam pożar nie był duży, ale do strat trzeba zaliczyć choćby drzwi, które strażacy wyważali sprawdzając poszczególne pomieszczenia. 

Dziś odbywają się sekcje zwłok ofiar pożaru. Niewykluczone, że śledztwo w jego sprawie przejmie Prokuratura Okręgowa w Słupsku - jest to rozważane, ale decyzja jeszcze nie zapadła.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tragiczny pożar hospicjum w Chojnicach. Straż pożarna musiała wyważać drzwi

Dyrektor hospicjum w Chojnicach: Żałuję, że nie założyliśmy systemu przeciwpożarowego

Dyrektor hospicjum w Chojnicach Barbara Bonna, pytana przez dziennikarzy o powód braku systemu przeciwpożarowego powiedziała: Żałuję, że tego nie założyliśmy. (...) Nie było takich wymogów względem naszego obiektu, a ponieważ mieliśmy wiele innych rzeczy do zrobienia m.in. wymianę pieca w kotłowni, (...) więc wybraliśmy takie a nie inne wydatkowanie pieniędzy.

Zaznaczyła, że montaż takiej instalacji "to nie były małe kwoty". Konkretnej kwoty nie wskazała. Powiedziała, że jej nie pamięta. To musi być cały system z centralą, nie tylko same czujki - dodała.

Podkreśliła, że zarząd czeka na opinię biegłego. Zobaczymy, jakie będzie jego zdanie, co będziemy musieli zrobić, by obiekt został ponownie dopuszczony do użytkowania - mówiła Bonna. Pytana była także przez dziennikarzy o to, dlaczego pracownice hospicjum nie mogły otworzyć drzwi, by ewakuować pacjentów, gdy wybuchł pożar w jednym z pomieszczeń.

Generalnie procedura jest prosta. Wszystkie klucze zapasowe są w skrzynce w dyżurce pielęgniarek. Do wszystkich drzwi. Natomiast drzwi wejściowe główne, jak i te drugie, które są używane na co dzień, są zakluczane na noc. I generalnie klucze zostawiane są w drzwiach. Nie wiem, co się zadziało, że tych kluczy tam nie było -
powiedziała dyrektor hospicjum i jednocześnie prezes zarządu Fundacji Palium w Chojnicach.

Cztery osoby zginęły, 24 wymagały hospitalizacji

Pożar w hospicjum prowadzonym przez Fundację Palium przy ul. Strzeleckiej w Chojnicach wybuchł ok. godz. 3.10 z niedzieli na poniedziałek. Jak podał rzecznik pomorskiej policji Michał Sienkiewicz, według wstępnych ustaleń, prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia przez jednego z pensjonariuszy, który palił papierosa. 

Cztery osoby zginęły, 24 wymagały hospitalizacji. W szpitalach w Chojnicach i Człuchowie przebywają nadal 22 osoby.

Opracowanie: