Co kryje się za słowami marszałka Sejmu? W poniedziałkowym Kontrwywiadzie RMF FM Bronisław Komorowski zarzucił Janowi Rokicie, że ten będąc posłem w poprzedniej kadencji, pozostawił po sobie wysokie rachunki za jazdę taksówkami na koszt sejmowej kancelarii.

Komorowski rzucił publicznie sugestię, że Rokita nadmiernie korzystał z poselskich przywilejów. Do dzisiaj nie podał jednak żadnych konkretów.

Od ponad roku posłowie nie mogą jeździć po Warszawie taksówkami, a potem na podstawie rachunków domagać się zwrotu pieniędzy. Tak było przez siedem lat. Miało to być rozwiązanie problemu, kiedy brakowało samochodów służbowych. Przejrzenie rachunków na początku tej kadencji ujawniło nadużycia – tak sugeruje marszałek Komorowski. Z nazwiska wskazał jednak tylko Jana Rokitę: Mógłbym różne rzeczy wspomnieć, jakie zostały rachunki po Janie Rokicie w polskim Sejmie. Komorowski rzuca cień na Rokitę. Nie chce jednak podać żadnych faktów.

Marszałek Sejmu wyciągnął z szafy sprawę taxi rachunków jako straszak na Rokitę - zirytowany krytyką byłego posła PO. To miał być sygnał dla Rokity i tyle. Być może rachunki nie są tak porażające i słowa Komorowskiego brzmią groźniej niż sumy na rachunkach.