Polskie stocznie przodują w produkowaniu jachtów do dziesięciu metrów długości. Pokażemy Wam, jak tworzy się takie jednostki pływające.

Nasz reporter Piotr Bułakowski odwiedził stocznię Northman w Węgorzewie na Mazurach. To jedyne miejsce, gdzie produkowane są cenione w świecie żeglarskim jachty typu Maxus. Tworzymy łódki do 10 metrów, ale mamy w planach wypłynięcie na szersze wody - mówi Krzysztof Stępniak, właściciel stoczni.

Piotr Bułakowski: Od czego zaczyna się pracę nad jachtem?

Krzysztof Stępniak: Od koncepcji i projektu. Dalszy etap to wykonanie narzędzi produkcyjnych, czyli form do wielokrotnego powielania. Potem dostosowujemy już jachty pod konkretne przeznaczenie i akweny. W skrócie - inne są założenia dla jachtów śródlądowych, inne dla morza.

Czy podobnie, jak przy produkcji samochodów, tutaj również tworzone są prototypy?

Tutaj naszym dużym poligonem doświadczalnym jest firma czarterowa. Prototypów nie tworzy się, ponieważ obecne narzędzia projektowe pozwalają dokładnie przewidzieć parametry jachtu i to z taką dokładnością, że nie mamy jakiś dużych błędów, żeby wyeliminować jacht z użytkowania. Dzięki czarterowi mamy natychmiastowe informacje, co trzeba udoskonalić - ergonomię, wytrzymałość w eksploatacji. Taki projekt jachtu żyje kilkanaście lat i od momentu wdrożenia jest ciągle doskonalony.

Ile czasu mija od pierwszej kreski w projekcie do wodowania?

To wszystko zależy od harmonogramu. Przeciętnie trwa to nawet ponad rok. Jednak czasami, kiedy musimy stworzyć jacht na targi albo po prostu rynek tego wymaga, to potrafimy w trzy miesiące postawić jacht na wodę, a po czterech mieć już 10 jachtów.

Jak na przestrzeni lat zmieniają się jachty?

To są ogromne zmiany. Żeglowanie 20-30 lat temu odbywało się tylko na jachtach odkrytopokładowych - głównie omegach. Ludzie byli przykryci brezentem, nie mogli schować się przed pogodą. Obecnie jachty mają już wyposażenie jak w domach. Na tych powyżej dziesięciu metrów montujemy np. pełną elektronikę, sprzęt audio, kostkarkę do lodu, lodówkę, ogrzewanie osobne dla każdego pomieszczenia.

Jest zapotrzebowanie na takie jachty?

Tak, stworzyliśmy taki jacht do czarteru, więc ktoś nim już pływa. Dodam tylko, że standardem stajw się teraz prysznic, czy łazienka ze zbiornikiem. Kiedyś przecież nie było radia i oświetlenia, a teraz już większość nie wyobraża sobie pływania bez tego.

Polskie jachty są bardzo popularne na Zachodzie, można powiedzieć, że podbijają świat. Skąd taka popularność polskich stoczni?

W momencie, kiedy rynek bardzo dobrze funkcjonował, duże stocznie nie przykładały wagi do mniejszych projektów, zajmowali się dużymi łodziami, na których można najwięcej zarobić. Zostawili więc fragment rynku, który polskie firmy zagospodarowały. Weszliśmy tam z nowymi projektami, wyższym standardem i jakością niż zachodnie stocznie. Wszystkie polskie stocznie próbowały sprzedawać w tej niszy, została część, bo to jednak trudny rynek. Trzeba dostosować się do użytkownika, sprostać m.in. prawom gwarancyjnym, które na Zachodzie są bardziej restrykcyjne.

Ile kosztują nowe jachty?

Wszystko zależy od długości, przeznaczenia i wyposażenia. Najtańsze można dostać już za kilkadziesiąt tysięcy złotych.

(abs)