​Brytyjski wiceminister obrony Mark Lancaster powiedział w rozmowie z PAP, że spodziewa się podpisania przed końcem roku polsko-brytyjskiego traktatu o relacjach obronnych. "To podkreśla, że nasza relacja z Polską będzie się nadal rozwijać" - powiedział. Lancaster przyleciał do Polski we wtorek, a w środę spotka się z wiceministrem obrony narodowej Tomaszem Szatkowskim i pojedzie do siedziby batalionowej grupy bojowej NATO w Orzyszu. W trakcie wizyty w Europie odwiedzi również Estonię i Ukrainę.

​Brytyjski wiceminister obrony Mark Lancaster powiedział w rozmowie z PAP, że spodziewa się podpisania przed końcem roku polsko-brytyjskiego traktatu o relacjach obronnych. "To podkreśla, że nasza relacja z Polską będzie się nadal rozwijać" - powiedział. Lancaster przyleciał do Polski we wtorek, a w środę spotka się z wiceministrem obrony narodowej Tomaszem Szatkowskim i pojedzie do siedziby batalionowej grupy bojowej NATO w Orzyszu. W trakcie wizyty w Europie odwiedzi również Estonię i Ukrainę.
Mark Lancaster /SGT RALPH MERRY/BRITISH MINISTRY OF DEFENCE/HANDOUT /PAP/EPA

W wywiadzie dla PAP przed przyjazdem do Polski Lancaster podkreślił, że celem wizyty jest odwiedzenie stacjonujących w tych krajach brytyjskich żołnierzy.

Jak ocenił, ich obecność "demonstruje zobowiązanie Wielkiej Brytanii do ochrony wspólnego, europejskiego bezpieczeństwa", pomimo planowanego wyjścia kraju z Unii Europejskiej, a także "głęboką wiarę, że członkostwo w NATO jest fundamentem naszej polityki bezpieczeństwa".

Minister dodał, że dotychczasowe funkcjonowanie wschodniej flanki NATO wyraźnie wskazuje, że to "bardzo pozytywny krok w rozwoju Sojuszu". Brytyjscy żołnierze są obecni w Estonii (ok. 800) i Polsce (ok. 150), a także w Rumunii, gdzie brytyjskie lotnictwo bierze udział w misji obserwacyjnej nad Morzem Czarnym.

Zdaniem Lancastera, obecność w Polsce żołnierzy rozpoznawczego pułku pancernego Light Dragoons, który działał wcześniej m.in. w Bośni, Iraku i Afganistanie, świadczy o sile sojuszu polsko-brytyjskiego, "który - mówił - mam nadzieję będziemy rozbudowywać w kolejnych miesiącach i latach".

Nasi premierzy mają regularne spotkania bilateralne i liczymy na podpisanie jeszcze w tym roku traktatu o relacjach obronnych, co pokazuje, jak nasza relacja będzie się rozwijać w przyszłości - tłumaczył.

Zapowiedź podpisania traktatu pojawiła się podczas wspólnej konferencji prasowej brytyjskiej premier Theresy May i polskiej szefowej rządu Beaty Szydło w trakcie konsultacji międzyrządowych w Londynie w listopadzie ub.r. Nowy dokument ma zastąpić istniejące memorandum polsko-brytyjskie z 1995 roku.

Dokładny zakres tematyczny traktatu nie jest jasny, ale według ubiegłorocznej zapowiedzi ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza może obejmować m.in. współpracę wojskową (w tym dotyczącą obrony terytorialnej), a także wspólne działania przemysłu obronnego i konsultacje w zakresie zamówień dla armii obu państw.

Lancaster uniknął odpowiedzi na pytania o szczegółowe zapisy porozumienia, ale podkreślił, że w ciągu ostatniego roku "wykonano znaczący postęp" w tej sprawie.

Wielka Brytania i Polska zgadzają się co do bardzo wielu kwestii. Oba państwa realizują swoje zobowiązanie do ponoszenia wydatków na obronność na poziomie 2 proc. PKB, a w tym roku Polska miała swój wkład w formie zmechanizowanej grupy bojowej w działanie Very High Readiness Joint Task Force (tzw. szpicy NATO - PAP), za co odwzajemnimy się w przyszłości, kiedy Polska stanie na czele szpicy w 2020 roku - tłumaczył wiceminister.

Pytany o brytyjskie obawy związane z rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami Zapad 2017, Lancaster powiedział, że rząd w Londynie "będzie się im przyglądał bardzo uważnie, ale nie widzimy w tym na razie nic nadzwyczajnego, bo to coroczne ćwiczenia wojskowe Rosji".

Jak zapewnił, konieczne jest jednak naciskanie na większą transparentność w działaniach Rosji i Białorusi, w tym jeśli chodzi o deklarowanie realnej liczby żołnierzy biorących udział w manewrach i ewentualnej wymaganej obecności międzynarodowych obserwatorów, co jest "ściśle uregulowane" za pomocą umów międzynarodowych.

Powiedzmy sobie jednak jasno, że (...) nasze relacje z Rosją nie są takie, jakby nic się nie działo - tak nie jest. Istnieją obszary, w których zdecydowanie się różnimy, np. w naszym podejściu do Ukrainy i tego, co uważamy za ich destabilizujące podejście do Ukrainy (...) oraz w Syrii. To nie oznacza jednak, że nie powinniśmy mieć konstruktywnej relacji z Rosją i próbować sprawić, żeby nasze interesy były zbieżne, i współpracować w tych obszarach, gdzie tak jest
- powiedział.

Jednocześnie brytyjski wiceminister zapewnił, że Wielka Brytania nadal będzie wspierała rząd w Kijowie w zakresie treningu defensywnego, m.in. logistyki i pierwszej pomocy, "zapewniając, żeby Ukraina mogła sama siebie bronić".

Nie chcemy widzieć przeprowadzanych przez inne państwa prób destabilizacji Ukrainy. To nie jest pozytywne ani nie jest dobrą drogą naprzód i dlatego wspieramy ukraiński rząd
- tłumaczył.

Pytany jednak o to, czy Wielka Brytania jest gotowa naśladować USA po tym, gdy szef Pentagonu James Mattis nie wykluczył przekazania Ukrainie broni ofensywnej, Lancaster powiedział: Na tym etapie nie bierzemy tego pod uwagę. MMamy otwartą głowę i będziemy rozmawiali o tym z Ukraińcami - zaznaczył.

47-letni pułkownik rezerwy Lancaster jest od czerwca 2017 r. brytyjskim wiceministrem obrony ds. sił zbrojnych, a wcześniej był w tym resorcie wiceministrem odpowiedzialnym za sprawy weteranów, rezerw i personelu.

(ph)