Prokurator umorzył śledztwo po śmierci domniemanego bandyty w Szczecinie, który zginął od strzału z policyjnej broni. Biegły uznał, że pistolet mógł wystrzelić przez przypadek.

Proch na nogawce munduru i nadtopiona kabura policyjnego pistoletu to dowody, które spowodowały umorzenie śledztwa. Sprawę rozpatrywał biegły z zakresu balistyki, broni i amunicji. Pistolet mógł odblokować się w trakcie szamotaniny i wystrzelić sam - tak wynika z komunikatu Prokuratury Okręgowej w Szczecinie

"...Teoretycznie możliwe jest, że zapinka paska mocującego, znajdująca się wewnątrz kabury wraz z pistoletem mogła ulokować się w kabłąku i "wyłączyć" zewnętrzny bezpiecznik w języku spustowym, a następnie uderzenie np. dłonią w tylną część zamka mogłoby przesunąć pistolet zgodnie z kierunkiem i zwrotem działającej siły, który to stan według biegłego może spowodować niekontrolowane naciśnięcie na język spustowy - poprzez zablokowaną zapinkę paska - a tym samym powstanie strzału. Biegły wskazał jednak, że znacznie bardziej prawdopodobną przyczyną powstania strzału z dowodowego pistoletu, znajdującego się w niezapiętej kaburze, jest naciśnięcie palcem na język spustowy z jednoczesnym przytrzymaniem zamka - przez jednego z szamoczących się mężczyzn podejrzanego lub postrzelonego..." - to fragment treści komunikatu.

Prokurator podejrzewał policjanta o przekroczenie uprawnień i nieumyślne zastrzelenie 52-letniego mężczyzny. Jedna z rozpatrywanych w śledztwie wersji zakładała, że funkcjonariusz trzymał pistolet w dłoni. Różnice w zeznaniach świadków i dowody, że do wystrzału doszło w momencie, gdy pistolet był w kaburze, spowodowały, że prokurator zastosował zasadę domniemania niewinności i umorzył śledztwo.

To była zasadzka


52-latek zginął od jednego strzału z glocka. We wrześniu 2011 roku policjanci zorganizowali zasadzkę na dwóch mężczyzn podejrzewanych o porwanie i wymuszenie. Przed supermarketem w szczecińskiej dzielnicy Niebuszewo mieli odebrać pieniądze od człowieka, który wcześniej poprosił o pomoc policjantów. Śmiertelny strzał trafił jednego z domniemanych bandytów w plecy w momencie, gdy próbowali go obezwładnić.