4,5 tys. policjantów ze służby kandydackiej ma wkrótce zostać zastąpionych przez 3100 funkcjonariuszy, pracujących na 3-letnich zawodowych kontraktach – pisze „Dziennik Polski”. Jeżeli jednak te plany się nie powiodą, mundurowych będziemy widywać na ulicach jeszcze rzadziej niż obecnie.

Armia przechodzi na zawodowstwo, co skutkuje zawieszeniem powszechnego poboru do obowiązkowej służby wojskowej. Brak poborowych oznacza zaś koniec tzw. służby kandydackiej w policji, która nadal przez wielu młodych ludzi traktowana jest jak zastępcza służba wojskowa. Odbywa się w systemie skoszarowanym i trwa rok.

Musi znaleźć się rozwiązanie, które pozwoli na zwiększenie zatrudnienia w wydziałach prewencji, kiedy zniknie służba kandydacka. Inaczej na naszych ulicach zabraknie mundurowych. W Krakowie będzie ich mniej o dwustu, co z pewnością da się zauważyć - mówi młodszy inspektor Wacław Orlicki, komendant krakowskiej policji.

Rekruci zaciągają się do pracy w policji we wszystkich dużych miastach. Warunki przyjęcia są nietrudne do spełnienia: wystarczy niekaralność, dobra opinia, kategoria zdrowia "A" i ukończona szkoła średnia. Służąc w policji dostaje się wikt, opierunek i 500-złotową pensję. Chętnych nie brakuje.

Najwięcej poborowych służy obecnie w komendzie stołecznej - 1120. W Krakowie - 200. Limity przyjęć wyznaczają fundusze, bo służba kandydacka jest współfinansowana przez samorządy. W Krakowie pierwsze porozumienie w tej sprawie policja podpisała z prezydentem miasta w maju 2003 r. Na tej podstawie samorząd finansuje ok. 90 proc. kosztów związanych z utrzymaniem służby kandydackiej.