W rejonie Nablusu Palestyńczycy z okolicznych wiosek ostrzelali w czwartek izraelski autobus wycieczkowy. Pasażerowie odpowiedzieli strzałami z broni maszynowej.

Autobusem jechali religijni osadnicy żydowscy, którzy szukali miejsca w górach do obserwacji zniszczonego przez Palestyńczyków Grobu Józefa w Nablusie. Napadnięci zaalarmowali pobliską jednostkę wojskową. W strzelaninie zginął jeden Palestyńczyk, a czterech Izraelczyków zostało rannych. W rejon starcia natychmiast wysłano helikoptery, aby ewakuować rannych. Piloci nie otworzyli ognia do Palestyńczyków, choć ci utrudniali akcję ratowniczą.

Posłuchaj korespondenta z Tel Awiwu, Elego Barbura:

W czwartek także miała miejsce eksplozja w betlejemskiej siedzibie Jasera Arafata, gdzie znajduje się też posterunek policji. Izrael oświadczył oficjalnie, że nie miał nic wspólnego z tym zdarzeniem, w którym zginęło co najmniej dwóch policjantów. Wszystko wskazuje na to, że tym razem nie chodzi o zamach, lecz o eksplozję butli z gazem.

Zdaniem komentarorów

Komentatorzy oceniają, że pokój na Bliskim Wschodzie jest kruchszy, niż tafla lodu na wiosnę. Na razie wszystko wskazuje na to, że obie strony konfliktu poważnie podeszły do zobowiązań, złożonych na konferencji pokojowej w Szarm el-Szejk. Ale każda iskra może spowodować gwałtowny wybuch. Po wczorajszej decyzji Izraelczyków o odblokowaniu Palestyńskiej Autonomii w kilku miejscach i wycofaniu ciężkiego sprzętu oczywiste było, że wszyscy w napięciu będą śledzić tu przebieg dnia. W niespokojnym Ramallah w południe przez centrum przemaszerowali palestyńscy lekarze protestując przeciw przemocy. Wczesnym popołudniem napięcie w Izraelu gwałtownie wzrosło, gdy rozeszła się wieść o eksplozji na terenie posterunku palestyńskiej policji w Betlejem. Szybko jednak okazało się, że wybuchły butle z gazem co potwierdziły dwie zwaśnione strony.

Sytuację w Izraelu obserwują specjalni wysłannicy RMF FM Wojciech Jankowski i Marek Balawajder:

00:20