Nawet pół tysiąca złotych mandatu można zapłacić za pozostawienie na lotnisku bagażu bez opieki. Bezpańskie walizy są istną zmorą straży granicznej i ochrony na lotniskach.

Jak sprawdził na lotnisku w Pyrzowicach pod Katowicami reporter RMF FM Piotr Glinkowski, tam pogranicznicy są dość łaskawi dla rozkojarzonych podróżnych i zazwyczaj kończy się na pouczeniu. Może się to jednak zmienić, ponieważ z bezpańskimi bagażami jest sporo kłopotów. Co prawda w Pyrzowicach nigdy nie było do czynienia z żadnym niebezpiecznym pakunkiem, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze.

Pół biedy jeśli na porzuconej walizce znajduje się nazwisko. Można wtedy podróżnego wywołać przez głośniki. Jeżeli karteczki z danymi na bagażu nie ma, wtedy - jak mówi Cezary Orzech, rzecznik lotniska w Pyrzowicach – zaczyna się od ewakuacji części terminala: Jest wzywana ekipa pirotechniczna. Na lotnisku w Pyrzowicach jest robot, który może podjechać do bagażu, wziąć go w szczypce i wywieźć w bezpieczne miejsce. Gdy bagaż jest już w bezpiecznym miejscu, do akcji przystępują wyszkolone psy, a następnie pirotechnicy. W ostateczności, podejrzana walizka jest detonowana.