Po półtorarocznym śledztwie jest decyzja o areszcie. Policjanci z Bełchatowa zatrzymali, a sąd wysłał tymczasowo za kratki 65-letnią kobietę i jej 29-letniego syna. Grozi im nawet dożywocie za "poczęstowanie" męża i ojca kanapką z trucizną. Mężczyzna zmarł w pracy, co miało zmylić trop. Jego rodzina skorzystała z wysokiego odszkodowania.

W marcu ubiegłego roku mieszkaniec gminy Szczerców (pow. bełchatowski) po zjedzeniu kanapek w trakcie przerwy śniadaniowej w pracy źle się poczuł; stracił przytomność i zmarł, pomimo udzielonej pomocy medycznej.

Biegły patolog jako przyczynę zgonu określił zawał mięśnia sercowego. Wtedy postępowanie umorzono z uwagi na brak znamion przestępstwa. Jednak w sierpniu tego roku policjanci uzyskali operacyjną informację, że przyczyną śmierci 59-latka mogło być otrucie.

Ustalono, że po śmierci mężczyzny znacznie poprawił się status majątkowy jego najbliższej rodziny - 65-letniej żony i 29-letniego syna, którzy korzystali z pieniędzy uzyskanych z wysokiego odszkodowania otrzymanego za śmierć męża i ojca.

Policjanci uzyskali także informacje świadczące o tym, że to właśnie żona i syn podstępnie podali mężczyźnie substancję chemiczną, która doprowadziła do jego zgonu. Ustalono, że szykując 59-latkowi śniadanie "doprawili" kanapki środkiem służącym m.in. do konserwacji mięs, który spożyty w nieodpowiedniej ilości może okazać się śmiertelny - relacjonowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Magdalena Zielińska.

Kilka dni temu oboje zostali zatrzymani. Według śledczych zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie im zarzutów dokonania zabójstwa 59-latka. Sąd Rejonowy w Bełchatowie - na wniosek prokuratury - tymczasowo ich aresztował. Grozi im dożywocie.