Zniszczony sektor dla kibiców gości, wyrwane krzesełka, zdemolowane toalety, wyrwana stadionowa brama - taki jest bilans niedzielnej burdy na meczu Górnik Zabrze - Piast Gliwice. Policja ma nagrania z zajść i będzie szukać sprawców. Ale kłopoty może mieć też organizator spotkania - donosi nasz reporter Marcin Buczek.

Zniszczony sektor dla kibiców gości, wyrwane krzesełka, zdemolowane toalety, wyrwana stadionowa brama - taki jest bilans niedzielnej burdy na meczu Górnik Zabrze - Piast Gliwice. Policja ma nagrania z zajść i będzie szukać sprawców. Ale kłopoty może mieć też organizator spotkania - donosi nasz reporter Marcin Buczek.
Kibice Górnika Zabrze podczas meczu z Piastem Gliwice /Andrzej Grygiel /PAP

Mimo że sytuacja podczas meczu Górnik Zabrze - Piast Gliwice była niebezpieczna, policja nie interweniowała.

Jak ustalił nasz reporter, funkcjonariusze robią to tylko i wyłącznie wtedy, gdy o interwencję poprosi organizator spotkania. A wczoraj takiej decyzji nie było. Jedynie w tak zwanych "sektorach buforowych" pojawiło się więcej ochrony.

Jeszcze przed meczem kibice Górnika chcieli zaatakować autokary z gliwickimi kibicami, ale policja na to nie pozwoliła.

Już na stadionie natomiast zabrzanie podpalili skradzioną wcześniej flagę Piasta.

Reakcja była natychmiastowa. W sektorze gości zaczęło się wyrywanie siedzeń i rzucanie rac. To wtedy musiała uciekać część kibiców z sektora rodzinnego.

Już po spotkaniu, kiedy kibice z Gliwic szli do autobusów, wyrwali jeszcze stadionową bramę.

Policja analizuje teraz m.in czy na meczu o podwyższonym ryzyku właściwie były przygotowane sektory buforowe i czy klub odpowiednio zareagował na to, co działo się na stadionie.

(adap)