Cztery szynobusy opolskich Przewozów Regionalnych wycofano czasowo z użytku. To maszyny tej samej konstrukcji, co pojazd, który przed świętami wykoleił się w okolicach Opola. Na trasach z Nysy do Brzegu i z Nysy do Kędzierzyna Koźla pasażerowie korzystają z komunikacji zastępczej.

Szynobusy nie wyjadą na tory do czasu wyjaśnienia przyczyn wypadku. Nie udało się tego zrobić podczas poniedziałkowego spotkania przewoźnika z producentem maszyn.

Dwuczłonowy szynobus wypadł z torów przed świętami. Ze wstępnych ustaleń wynika, że pękła część podwozia łącząca skład. Uszkodzeniu uległa także rama pojazdu. Opolskie Przewozy Regionalne mają pięć takich składów. Wszystkie mają ponad pięć lat. Do wypadku doszło na przejeździe kolejowym przy niewielkiej prędkości - 20 kilometrów na godzinę. Nikomu z pasażerów nic się nie stało.

"Dmuchamy trochę na zimne"

Przyczyny wypadku bada komisja powołana przez przewoźnika i przedstawiciele producenta. Dziś składy nie wyjechały na tory. W ich miejsce pojawiła się komunikacja zastępcza. Dmuchamy trochę na zimne, ale nie chcemy by doszło do podobnych wypadków przy większej prędkości - przyznaje Szymon Ogłaza, marszałek województwa opolskiego. Musimy wyjaśnić czy to był odosobniony przypadek czy wada, która dotyczy wszystkich tego typu pojazdów -  dodaje.

Szynobusy mają przejść szczegółowe badania. Prawdopodobnie nie trzeba będzie zawozić ich do siedziby producenta w Bydgoszczy. Testy mają zostać przeprowadzone na miejscu. Nie wiadomo, kto ma pokryć koszty usunięcia ewentualnych usterek. Tak kwestia jest zależna od ustalenia przyczyn wypadku.


(mn)